Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew – Bytowia. Pojedynek rozczarowanych

Jan Hofman
W sobotę piłkarze Widzewa podejmować będą na stadionie przy al. Piłsudskiego beniaminka pierwszej ligi Bytovię Bytów. To będzie siódmy mecz łodzian przed swoją publicznością i trudno mówić, że własny stadion jest szczęśliwy dla widzewiaków.

W sześciu dotychczasowych ligowych pojedynkach na obiekcie przy al. Piłsudskiego gospodarze nie wygrali! Pod okiem byłego już trenera drużyny, Włodzimierza Tylaka, Widzew pięć razy w tym sezonie zremisował.

Później działacze łódzkiego klubu zapragnęli odmiany, podniesienia jakości gry drużyny, czyli po prostu lepszych wyników i dlatego wymienili szkoleniowca. Zespół objął Rafał Pawlak. Okazało się jednak, że nie przyniosło to spodziewanych rezultatów i wiele wskazuje na to, że był to strzał kulą w płot wykonany przez klubowych sterników.

Pawlak nie tylko w debiucie przegrał u siebie, ale również dostał baty w Suwałkach, stąd też nie może się szczycić wywalczeniem choćby punkciku! Brak sukcesów nowego szkoleniowca sprawił, że łodzianie umocnili się na ostatnim miejscu w tabeli. Dość jednak złośliwości.
To już trzynasta kolejka jesieni i najwyższa pora, by drużyna i jej trener zaczęli coś robić, aby wydostać się ze strefy spadkowej. Zadanie z natury wydaje się proste. Wszak łodzian od dwunastej lokaty dzielą ledwie cztery punkty. Wystarczy tylko wygrywać i sprawa będzie prosta.

Ale łatwo się mówi – wygrać. Łodzianie w dwunastu spotkaniach tego sezonu zwyciężyli tylko raz, a połowę jesiennych spotkań przegrali! Nie ma się zatem co dziwić, że występują w roli czerwonej latarni ligi. To bez wątpienia mało chwalebna rola, wywołująca w piłkarskim środowisku uśmiechy politowania. Piszemy to w kontekście przedsezonowych deklaracji właściciela klubu – Sylwestra Cacka – który zapowiadał szybki powrót do ekstraklasy.

Sportowy kac pewnie także w Bytowie. Beniaminek finansowany przez możnego sponsora miał niczym tornado przejść przez pierwszoligowe podwórko. Jak na razie, zespół trenera Pawła Janasa to ledwie zefirek i również zawodzi. Bytovia w ostatnich siedmiu spotkaniach zdobyła zaledwie pięć punktów i plasuje się w dolnych rejonach tabeli.
Bez wątpienia niedzielny mecz można śmiało określić pojedynkiem rozczarowanych. Już wkrótce przekonamy się, komu pogłębi się frustracja, a kto złapie głębszy oddech i z większym optymizmem będzie mógł czekać na kolejne ligowe potyczki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany