Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wicemistrz świata Adam Kszczot: Nie zamierzam opuszczać Łodzi

(bart)
Adam Kszczot czuje się znakomicie w hali RKS
Adam Kszczot czuje się znakomicie w hali RKS krzysztof szymczak
Nie milkną echa bardzo dobrej postawy lekkoatlety RKS Łódź, Adama Kszczota, który wywalczył w niedzielę w Sopocie srebrny medal halowych mistrzostw świata na swoim koronnym dystansie, czyli 800 metrów. Nie może dziwić, że łodzianin jest w świetnym nastroju.

Kszczot był jednym z trójki Polaków, którzy stanęli nad Bałtykiem na podium (oprócz niego udało się to jeszcze paniom – Kamili Lićwinko i Angelice Cichockiej). Przed zmaganiami w Sopocie zawodnik RKS zapowiadał walkę nawet o pierwsze miejsce.

– Z każdym dniem coraz bardziej cieszę się z tej drugiej lokaty. Niedosyt jest więc coraz mniejszy. Była szansa na złoto, ale srebrny krążek też ma dla mnie wartość nie do przecenienia – mówi Kszczot.

Nasz wicemistrz globu otrzymał wczoraj nagrodę w wysokości 12 tysięcy złotych od władz miasta. Zasłużył z pewnością na więcej, ale dobre i to.

Najistotniejszy jest fakt, że srebrny medalista MŚ nadal czuje się bardzo mocno związany z Łodzią, mimo iż od pewnego czasu jego szkoleniowcem jest Zbigniew Król.
– Myślę, że udowodniłem wszystkim, iż w pewnych sytuacjach odległość nie jest żadną przeszkodą. Wprawdzie trener Król nie mieszka w Łodzi, pamietajmy jednak, że mnie też w niej nie ma około 200 dni w roku. Nie mamy najmniejszego problemu z komunikacją i ustaleniem szczegółów naszej współpracy. Lata, które spędziłem wcześniej z trenerem Stanisławem Jaszczakiem w RKS, nie poszły na marne. Nie zamierzam opuszczać Łodzi, nie chodzi przecież o to, żeby co chwila się przeprowadzać i wszystko przewracać do góry nogami – stwierdził Kszczot.

Adam nadal nie może się także pogodzić z tym, iż w Sopocie zdyskwalifikowano Marcina Lewandowskiego, który sportowo zajął trzecie miejsce.
– Od dłuższego czasu pytano nas, czy dwóch Polaków może stanąć na podium w Sopocie. I stanęło, tyle że skończyło się to w pewnym sensie sportową tragedią. Oklejono nas reklamami, czekaliśmy na wyprowadzenie przed dekoracją, kiedy dowiedzieliśmy się, że protest Brytyjczyków został pozytywnie rozpatrzony. Oni zawsze rejestrują występy swoich zawodników i tylko czekają na okazję, żeby ,,przesunąć’’ ich na wyższą pozycję. Pretekst był i to wykorzystali – powiedział Kszczot.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany