„Wąglik” w sądzie przy Dąbrowskiego [zdjęcia]

PJONGCZANG RELACJA NA ŻYWO

Pracownica biura podawczego Sądu Okręgowego w Łodzi struchlała, gdy wczoraj ok. godz. 9 otworzyła jedną z przesyłek zaadresowaną na sąd. W kopercie znalazła list, w którym nadawca, używając głównie inwektyw, informował, że w drugiej kopercie są bakterie wąglika (to groźna zakaźna choroba zakaźna odzwierzęca, najczęściej kończąca się zgonem). Poza tym autor korespondencji napisał, wyrażając sie w wulgarny sposób, że w sądzie wybuchnie bomba.

Pracownicy, nie otwierając koperty, poinformowali dyrekcję sądu, a ta z kolei policję i straż pożarną. Na miejsce przyjechali strażacy ze specjalnej grupy ratownictwa chemiczno-ekologicznego, karetka pogotowia, a także pracownicy łódzkiego sanepidu.

- Nie podjęto jednak decyzji o ewakuacji, sąd pracował dalej, nie zarządziliśmy przerw w rozprawach - mówi Mirosław Godziszewski, zastępca dyrektora Sądu Okręgowego.

Jedynie biuro podawcze znajdujące się na parterze zostało zamknięte, a prowadzący do niego korytarz odgrodzony od reszty budynku. Po kilku godzinach pracownicy wrócili do zajęć. Natomiast koperta pozostała zamknięta i trafiła do specjalnego pomieszczenia na terenie sądu.

W budynku przy pl. Dąbrowskiego bywały ogłaszane alarmy bombowe, jednak z takim przypadkiem łódzki wymiar sprawiedliwości spotkał się po raz pierwszy.

Czy koperta z „wąglikiem” to tylko głupi żart, czy jednak poważne zagrożenie - okaże się po badaniach. A przeprowadzi je Biuro Badań Kryminalistycznych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Warszawie. Jeszcze wczoraj po południu łódzcy strażacy w asyście policji zawieźli tajemniczą przesyłkę do stolicy.

Agent Gwiazdy II edycja
Ile można mieć promili? Kary za nietrzeźwość za kierownicą
Zmiany w przepisach dotyczących przeglądów technicznych aut
Przepis na pyszne faworki
Przepis na kruche chrusty