Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Widzewie trzeba ogłosić alarm. Czy odbiją się od dna?

(bap)
Kapitan Rafał Augustyniak jest załamany sytuacją Widzewa.
Kapitan Rafał Augustyniak jest załamany sytuacją Widzewa. Krzysztof Szymczak
Piłkarska drużyna Widzewa jest najsłabsza w słabej I lidze i świadczy o tym nie tylko ostatnie miejsce w tabeli. Jeśli łodzianie szybko nie odbiją się od dna, może czekać ich kolejny spadek. Choć do zakończenia rozgrywek jest jeszcze dużo czasu, w klubie trzeba ogłosić alarm.

Zbudowana latem drużyna Widzewa, według jego prezesa Sylwestra Cacka, miała bić się o powrót do ekstraklasy. Sternik klubu, który przed sezonem wziął odpowiedzialność za ewentualny sukces lub porażkę, jeszcze w ubiegłym tygodniu podkreślał, że wciąż w to wierzy, bo poziom I ligi jest bardzo słaby i każdy może w niej wygrać z każdym. Ta prawda nie dotyczy jednak Widzewa. To bowiem łodzianie seryjnie dostarczają punkty rywalom, a z meczu na mecz ich sytuacja staje się coraz gorsza.

W sobotę po raz pierwszy od blisko roku przegrali na własnym stadionie i po porażce 0:1 z Wisłą Płock spadli na ostatnie miejsce w tabeli. Po 11. kolejkach, czyli 1/3 sezonu, Widzew jest więc pierwszym kandydatem do spadku. Czterokrotnych mistrzów Polski wyprzedzają m.in. drużyny Bytovii Bytów, Chrobrego Głogów, Pogoni Siedlce, Chojniczanki Chojnice czy Wigier Suwałki, z którymi Widzew zmierzy się w piątek.

Pożar w łódzkim klubie jest coraz większy. Tymczasem nie widać strażaka, który ugasiłby płomienie, sięgające już pierwszego piętra. Miał nim być Rafał Pawlak, który przejął drużynę po Włodzimierzu Tylaku. 44-letni szkoleniowiec jeszcze szybciej niż przed rokiem w ekstraklasie, sprowadził drużynę na dno tabeli. Niestety, trudno liczyć na to, by łodzianie szybko się od niego odbili.

Nowy trener zmienił ustawienie taktyczne zespołu i zapowiada, że będzie się go trzymał, ale od samego mieszania herbata nie stanie się słodsza. W meczu z Wisłą znów ich akcje wynikały z przypadku, znów nie stwarzali zagrożenia po stałych fragmentach i znów o ich porażce zdecydował indywidualny błąd, po którym nie byli w stanie się podnieść. Prawda jest bowiem taka, że obecni piłkarze Widzewa więcej nie potrafią i mogą się jedynie starać.

Pocieszający może być fakt, że w słabej lidze sama ambicja może wystarczyć do zdobywania punktów. Drugim niewielkim powodem do optymizmu jest to, że różnice punktowe w tabeli wciąż są niewielkie i dwa zwycięstwa z rzędu mogą wywindować zespół do środka tabeli. W to na razie wierzyć może tylko prezes Cacek...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany