Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Widzewie szybko zgasł optymizm

(bap)
W trzech wiosennych meczach drużyna Widzewa zdobyła tylko punkt.
W trzech wiosennych meczach drużyna Widzewa zdobyła tylko punkt. Krzysztof Szymczak
Piłkarze Widzewa w drugiej części sezonu mieli grać ofensywnie, walczyć o każdą piłkę i przede wszystkim zdobywać punkty potrzebne do pozostania w ekstraklasie. Po trzech meczach ich dorobek zwiększył się tylko o punkt, a w ich grze nie widać poprawy i trudno znaleźć powody do optymizmu.

Wyjazdowa seria porażek, kosztowne błędy indywidualne, czerwone kartki, gole samobójcze i brak wiary – koszmary jesieni widzewiacy mieli zostawić daleko za sobą. Wiosną pod wodzą nowego trenera Artura Skowronka i z kilkoma nowymi zawodnikami w składzie drużyna z al. Piłsudskiego miała skutecznie walczyć o pozostanie w piłkarskiej elicie.

Niestety, już trzy pierwsze wiosenne spotkania zgasiły optymizm panujący przy al. Piłsudskiego jeszcze kilkanaście dni temu. Łodzianie zdobyli w nich zaledwie punkt i to w dość szczęśliwych okolicznościach z równie słabo prezentującym się Piastem.

W piątek widzewiacy ulegli 1:2 w Chorzowie Ruchowi, powiększając do 24 meczów swoją wstydliwą wyjazdową serię bez punktu. Znów jednak można było odnieść wrażenie, że do przegranej widzewiacy wcale nie potrzebują rywala. Tym razem co prawda obyło się bez czerwonej kartki, ale oba stracone gole trzeba zapisać na konto bramkarza.

22-letniemu Patrykowi Wolańskiemu takie błędy można wybaczyć i to nie jego wina, że został rzucony na głęboką wodę. W sytuacji Widzewa i każdej drużyny walczącej o pozostanie w lidze golkiper powinien być jednak najmocniejszym punktem zespołu.

W ogóle trudno oprzeć się wrażeniu, by Skowronek zakończył eksperymenty z meczów sparingowych. Dobrym przykładem może być Piotr Mroziński, który dwa pierwsze mecze zaczynał jako defensywny pomocnik, w piątek jako stoper, a skończył na lewej obronie. A jeszcze lepszym Bartłomiej Kasprzak i Veljko Batrović. Obaj byli najlepsi w łódzkiej drużynie, choć pierwszy dopiero w piątek wskoczył do jedenastki, a drugi na boisku pojawił się w 64 minucie.

Nic dobrego nie można powiedzieć o sprowadzonych zimą piłkarzach, bo żaden z nich nie dał Widzewowi oczekiwanej poprawy jakości.

Wciąż nie widać też pomysłu w ofensywie, co miało być atutem łodzian. Eduards Visnakovs, który nie zdobył gola od ośmiu spotkań nadal nie może doczekać się podań od partnerów.

Po grze Łotysza widać też największy grzech zimowych przygotowań. Najlepszy strzelec Widzewa, który jesienią bazował na szybkości, dziś jest wolniejszy od większości obrońców rywali. Jak inaczej, niż brakiem sił wytłumaczyć to, że widzewiacy po zdobyciu kontaktowego gola w Chorzowie przez pozostałe do końca spotkania dziesięć minut nie rzucili się na osłabionych brakiem jednego zawodnika gospodarzy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany