W piłkarskiej drużynie ŁKS. Zerowe konto napastnika

Ruch Chorzów zremisował na wyjeździe z Wisłą Kraków 1:1, Arka Gdynia przegrała u siebie 3:4 z Chrobrym Głogów, Puszcza Niepołomice uległa w Rzeszowie Resovii 1:2, Termalica Nieciecza zremisowała 2:2 z Górnikiem Łęczna, a ŁKS wywalczył punkt w starciu z Podbeskidziem (1:1).

Pewnie w drużynie z al. Unii spory niedosyt. Okazje bramkowe w trakcie spotkania w Bielsku-Białej były i przy lepszej skuteczności łodzianie mogli sięgnąć po zwycięstwo. A to sprawiłoby, że zostaliby liderami rozgrywek i reprezentacyjna przerwa upłynęłaby w doskonałych humorach.

Po meczu z Podbeskidziem trener ełkaesiaków Kazimierz Moskal powiedział:

- Nie wiem, czy się cieszyć, czy nie z tego punktu. Dwa różne oblicza meczu. W pierwszej połowie byliśmy lepszym zespołem i stwarzaliśmy lepsze sytuacje, ale należało je wykorzystać. W drugiej połowie inny obraz naszej drużyny, Podbeskidzie przeważało, nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce i straciliśmy bramkę. Nie wiem, czy wyglądało to po przerwie tak, bo podświadomie myśleliśmy tylko o dowiezieniu korzystnego wyniku, ale powinniśmy dążyć do zdobycia drugiego gola.

Zapewne szkoleniowiec zdaje sobie sprawę, że kolejny raz zawiódł Nelson Balongo. 23-letni napastnik miał być tym piłkarzem, który będzie zdobywał gole dla dwukrotnych mistrzów Polski. Kongijski zawodnik z belgijskim paszportem po raz jedenasty wystąpił na pierwszoligowym boisku i po raz kolejny nie zdołał wpisać się na listę strzelców. W tym przypadku nie może już chyba mówić o złym losie, nieszczęśliwym splocie boiskowych wydarzeń, czy najzwyklejszym pechu. Balongo na boisku nie wykonuje tego, po co został ściągnięty do ŁKS.

Zawodzi w każdym spotkaniu i to już chyba najwyższa pora, by posiedział nieco na ławce rezerwowych, solidnie zastanowił się nad swoją dyspozycją i dobrze popracował na kolejnych treningach.