MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W niedzielę bardzo ważny mecz z Piastem. Czy piłkarze Widzewa wreszcie przypomną sobie, jak się wygrywa?

Bartosz Kukuć
Bartosz Kukuć
W 29. kolejce piłkarskiej ekstraklasy Widzew podejmie w niedzielę na stadionie przy al. Piłsudskiego Piasta Gliwice. Mecz rozpocznie się o godzinie 15.

To spotkanie da szansę rehabilitacji podopiecznym trenera Janusza Niedźwiedzia za dwie z rzędu porażki po 0:2 - w Łodzi ze Stalą Mielec oraz w Częstochowie z Rakowem. O ile z przegraną z liderem należało się liczyć, o tyle wpadka z mielczanami oraz fatalna forma łódzkiego beniaminka w obu minionych występach, są przykrym zaskoczeniem dla sympatyków łodzian.

Jest wiele powodów, by gospodarze potraktowali ten mecz szczególnie.

Po pierwsze: wygrana daje gwarancję powrotu do pierwszej szóstki tabeli. Po drugie: zwycięstwo drużyny Niedźwiedzia zapewnia pierwszy historyczny komplet sześciu punktów w dwumeczu po powrocie do ekstraklasy, gdyż jesienią łodzianie wygrali w Gliwicach 2:1 (po golach Jordiego Sancheza w 27 i Kristoffera Hansena w 82 oraz honorowemu trafieniu byłego widzewiaka Michaela Ameyawa w 90 minucie). Przypominamy, że wiosną Widzew zmarnował już szansę na dublet zwycięstw z Jagiellonią, Wartą, Wisłą, Cracovią, Stalą. Chyba ten limit został już wyczerpany. Po trzecie: mecz oglądać będzie wielu zasłużonych piłkarzy Widzewa, których zaproszono na 40. rocznicę występu łódzkiego klubu w półfinale Pucharu Europy Mistrzów Krajowych. Wypada zatem zaprezentować się godnie

Jest jeszcze czwarty powód, także historyczny. Otóż ostatni mecz w Łodzi przed degradacją z ekstraklasy Widzew wygrał 28 maja 2014 roku właśnie z Piastem 2:1 (po golach Marka Wasiluka w 30, Eduardsa Visniakovsa w 70 oraz Wojciecha Kędziory w 83 minucie). Skoro wtedy łodzianie mogli zwyciężyć, to dlaczego nie teraz?

Istotne powody do niepokoju jednak są, skoro Piast w rundzie wiosennej najlepiej broni (stracił tylko pięć goli i dzięki temu awansował ze spadkowego, 16. miejsca na półmetku, na 6. lokatę). Niewątpliwie duża w tym zasługa byłego zawodnika Legii i Korony, a teraz trenera Aleksandara Vukovicia, który szkoli rywali z Gliwic od 27 października ubiegłego roku

Janusz Niedźwiedź w gronie kandydatów do zastąpienia Marka Papszuna w Rakowie?

Wiele wskazuje na to, że to Raków Częstochowa zostanie nowym mistrzem Polski w piłkarskiej ekstraklasie. Po 28 kolejkach tego sezonu jest bowiem liderem z 65 punktami na koncie, a zajmująca drugą lokatę Legia traci do niego osiem „oczek”. Zresztą tak naprawdę jest to dziewięć punktów, bowiem Raków ma korzystniejszy bilans bezpośrednich spotkań.

Okazuje się, że trener Marek Papszun nie będzie już szkoleniowcem Rakowa w nowym sezonie. Z końcem obecnych rozgrywek kończy mu się kontrakt i nie zostanie on przedłużony. Mimo wszystko, jest to pewne zaskoczenie, przypuszczano raczej, że we wtorek usłyszymy o prolongacie umowy.

Od razy pojawiły się spekulacje, dotyczące tego, kto zastąpi Papszuna w zespole z Częstochowy. W tym gronie nie mogło zabraknąć trenera Niedźwiedzia. Zresztą mówi się o tym co jakiś czas, że to właśnie szkoleniowiec czterokrotnych mistrzów Polski idealnie pasowałby do Rakowa. Oczywiście pojawia się jeszcze kilkanaście innych nazwisk.

Prezes Widzewa Mateusz Dróżdż napisał na Twitterze: - U nas też trener Niedźwiedź ma umowę na przyszły sezon i klauzuli odstępnego też nie ma

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany