W naszym regionie do stacji sanepidu zgłoszono już 31 przypadków zachorowań na odrę i podejrzeń zachorować

Gorzej niż w samej Łodzi sytuacja wygląda w województwie łódzkim - do sanepidu zgłoszono 32 przypadki podejrzeń zachorowań na odrę, w tym 21 przypadków już potwierdzono laboratoryjnie. Wśród tych, którzy zachorowali, jest 11 obcokrajowców. Dla porównania, rok wcześniej potwierdzono 14 zachorowań na odrę, a w 2017 - jedno.

W Łodzi do 31 października potwierdzono 6 przypadków zachorowań na odrę - u dwojga łodzian, trzech obywateli Ukrainy i obywatela Gruzji. Wcześniej odry w Łodzi nie było co najmniej od 2016 r.

- Osoby z polskim obywatelstwem, które zachorowały, były zaszczepione jedną lub dwiema dawkami szczepionki - mówi Urszula Jędrzejczyk, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. - Nie mamy informacji o tym, czy obcokrajowcy, którzy zachorowali, byli szczepieni.

Nie można wykluczyć, że zachorowań na odrę będzie przybywać, bo coraz więcej rodziców nie szczepi dzieci. Jak wynika z danych Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, w łodzi liczba nie zaszczepionych wzrasta z roku na rok. W ubiegłym roku 944 rodziców nie zaszczepiło swoich dzieci. To blisko dwa razy więcej niż w 2015 r.

Konsekwencje takich zachowań mogą być bardzo poważne. Odra jest ciężką chorobą zakaźną, obarczoną dużym stopniem powikłań. Jej następstwem mogą być też schorzenia neurologiczne, w tym zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Zakaźność w odrze, a przenosi się ona drogą kropelkową, jest bardzo duża. Na szczęście większość osób w wieku 50 plus odrę przechorowała i nabyła odporności (obowiązkowe szczepienia przeciwko niej wprowadzono dopiero w latach 80.). Kto ma wątpliwości, czy był szczepiony lub chorował na odrę, może wykonać badania krwi (koszt 35 zł), które wykażą, czy posiada przeciwciała. Jeśli ich nie ma, powinien się zaszczepić.

Sprawdź Co może pomóc podczas jesiennych infekcji? >>