W łódzkim ogrodzie zoologicznym otwarto największą w Polsce motylarnię. Owady dosłownie siadają na głowach! ZDJĘCIA

Magdalena Rubaszewska
Magdalena Rubaszewska
W namiocie sferycznym ustawionym w łódzkim ogrodzie zoologicznym fruwa ponad dwieście motyli. To największa w Polsce motylarnia, którą otwarto w piątek 2 czerwca.

W namiocie fruwają setki egzotycznych owadów

- Prezentujemy kilkanaście gatunków motyli z różnych stron świata - z Ameryki Południowej, Afryki i Azji. Są to głównie motyle dzienne, ale tak dobieraliśmy gatunki, by aktywność była różna w zależności od pory dnia. Wśród nich znalazły się największe ćmy na świecie - pawice atlas o rozpiętości skrzydeł dochodzącej do 30 centymetrów. Motyle te mają zredukowany przewód pokarmowy. Nie jedzą i żyją kilka dni, tylko po to, by znaleźć partnera i się rozmnożyć. I na tym kończy się ich żywot - opowiada Barbara Wicińska, kierownik działu hodowlanego Orientarium ZOO Łódź .

W obiekcie o powierzchni 350 m kw. rosną i kwitną egzotyczne rośliny. Na ich kwiatach żerują barwne motyle z kilku gatunków pazi. Jedzą pyłek i nektar. Część motyli odżywia się owocami, dlatego kawałki gruszek, brzoskwini, pomarańczy czy arbuzów leżą w pojemnikach. Im owoc jest bardziej sfermentowany, tym większy stanowi przysmak.

Z wizytą w motylarni najlepiej wybrać się w pogodny, słoneczny i bardzo ciepły dzień. To w taką pogodę, gdy w namiocie jest parno, duszno i gorąco owady te latają dosłownie chmarami. To ich środowisko, takie warunki panują w tropikach, na gorących sawannach, w lasach tropikalnych.

- Nie oznacza to jednak, że w pochmurne dni nie warto przychodzić do motylarni. Wtedy owady siedzą na roślinach i można przyjrzeć się niezwykłemu ubarwieniu i wzorom na ich skrzydłach. Poza tym są gatunki, które stają się aktywne w pochmurne dni, o zmierzchu - dodaje Barbara Wicińska.

Motyle z inkubatora

Poczwarki są sprowadzane z hodowli w Holandii. Motyle żyją od kilku dni do miesiąca. Dlatego, by przez wakacje i jeszcze we wrześniu były atrakcją, co tydzień będzie docierała ich nowa partia. Kokony trafiają do inkubatora, gdzie panuje jeszcze wyższa temperatura i wilgotność niż w namiocie.

- Poczwarki potrzebują też stabilnej temperatury, a w namiocie jest zależna od pory dnia, w nocy jest chłodniej, w dzień wnętrze nagrzewa się do ponad 30 st. C. W inkubatorze warunki do osuszania i rozwijania skrzydełek są zapewnione. Po przepoczwarzeniu motyl wychodzi z kokonu z wiotkimi skrzydełkami, dopiero potem przez tchawki wypełnia powietrzem żyłki w skrzydełkach, które się usztywniają, zasychają i wtedy można go bezpiecznie wypuścić, bez obaw, że sobie je połamie - wyjaśnia Tomasz Jóźwik, prezes łódzkiego zoo.

Motyle nie tylko fruwają nad głowami, ale i czepiają się ubrań, siadają na ramionach, rękach, nogach zwiedzających. Trzeba uważać, by nie opuścić namiotu z motylem na głowie.
- Prosimy nie dotykać owadów – apeluje Barbara Wicińska. - To zdecydowanie skraca życie tych pięknych owadów. To delikatne istoty, każde dotknięcie ich skrzydeł sprawia, że strącany jest z nich pyłek. A on jest niezbędny do tego, by motyle mogły się w ogóle poruszać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

P
PiS straszy
2 czerwca, 19:05, :-))):

Znowu największe w Polsce!

Ludzie stoją w kolejkach do wejścia!

Pisowska szczujnia zawyła z rozpaczy.

:-)

Roman Giertych, były wicepremier, dziś znany adwokat, poinformował, że agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego przyszli do jego kancelarii w Warszawie w piątek, 2 czerwca. Była to pierwsza taka wizyta od trzech lat.

Giertych mówi o prowokacji i próbie zastraszenia przed marszem 4 czerwca. Twierdzi też, że agenci CBA przyszli, by go zatrzymać. Giertych kilka dni temu ogłosił, że wystartuje do Senatu z okręgu pod Poznaniem.”

„Piątkowa wizyta agentów CBA w kancelarii adwokata to kolejny odcinek tego serialu. Giertych poinformował w piątek na Twitterze, że do biura przyjechało trzech funkcjonariuszy. "Mnie nie było. Agenci chcieli się rozejrzeć po pomieszczeniach. Ponieważ nie mieli nakazu przeszukania, zostali poproszeni o natychmiastowe opuszczenie kancelarii" – przekazał.

Giertych podkreślił, że w tym czasie w jego kancelarii przygotowywano flagi na marsz 4 czerwca. Mają wisieć w oknach kancelarii, które wychodzą na Nowy Świat – uczestnicy marszu będą szli pod tymi oknami.”

„Były wicepremier opisał też "komiczną sytuację", do jakiej miało dojść w trakcie wizyty agentów CBA. Pracownicy kancelarii umieścili ich w poczekalni, informując, że za chwilę przyjdzie adwokat pełniący dyżur. Według Giertycha adwokat wszedł do poczekalni, gwałtownie otwierając drzwi, które uderzyły w głowę jednego z agentów CBA.

Agent miał bowiem, jak twierdzi Giertych, przez dziurkę od klucza podsłuchiwać to, co działo się w sąsiednim pomieszczeniu.

:-)))
Znowu największe w Polsce!

Ludzie stoją w kolejkach do wejścia!

Pisowska szczujnia zawyła z rozpaczy.

:-)
G
Grzegorz
Dajcie spokój lepiej wyremontujcie kładki dla pieszych nad ale Wyszyńskiego na Retkini zamknięte 3 lata
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany
Dodaj ogłoszenie