W Łodzi sprzedają czeski alkohol. Mimo zakazu

Przypomnijmy, że zakaz wprowadził główny inspektor sanitarny po serii zatruć podrobionymi wódkami u naszych południowych sąsiadów. W ich wyniku zmarło już ponad 20 osób, a kilkadziesiąt jest w ciężkim stanie. Śmiertelne przypadki odnotowano już też w Polsce.

Tymczasem na sześć sklepów, do których zajrzeliśmy, czeskie trunki sprzedawano w trzech. Wszystkie są przy ul. Piotrkowskiej. W pierwszym kupiliśmy ziołową becherovkę.

- Niech pan nie kupuje czeskiej wódki! - krzyknął z kolejki starszy mężczyzna, gdy nasz reporter płacił za trunek.
- Dlaczego?
- Jak pan kupi, to pan zobaczy - odparł jegomość.
- Albo już nic pan nie zobaczy... - dodał, rechocząc, stojący za nim mężczyzna.

W następnym sklepie, który również oferował becherovkę, sprzedawczyni powiedziała, że o zakazie nic nie wie. W kolejnym kupiliśmy butelkę czeskiej śliwowicy. Na koniec zajrzeliśmy do dwóch supermarketów i osiedlowych delikatesów. Tam jednak czeskiego alkoholu nie było.

Dostępność czeskich trunków w sklepach nie była zaskoczeniem dla Ewy Krawczyk, rzeczniczki łódzkiego sanepidu, który wspólnie z Państwową Inspekcją Handlową i Służbą Celną kontrolował wczoraj sklepy, puby, restauracje i stacje benzynowe.

Zakaz sprzedaży alkoholu z Czech w Polsce

- Zakazane trunki znaleźliśmy w wielu miejscach - mówi Ewa Krawczyk. - Były to najczęściej beherovka, śliwowica oraz czeski absynt, brandy i whisky. Alkohol został wycofany z obrotu.
Zakaz sprzedaży czeskich procentów ma obowiązywać przez miesiąc.