Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łodzi jak w polskim sejmie. W czasie sesji radni się nudzą...

Mirosław Malinowski
Niewielkie jest zainteresowanie radnych sprawozdaniami z pracy pomiędzy sesjami, które składa przewodniczący  lub prezydent miasta.
Niewielkie jest zainteresowanie radnych sprawozdaniami z pracy pomiędzy sesjami, które składa przewodniczący lub prezydent miasta. Paweł Łacheta
Puste ławki na sali obrad, notoryczne spóźnienia, czytanie gazet, przeglądanie internetu, oglądanie zdjęć z wakacji - to nie kolejny obrazek polskiego Sejmu, a łódzkiej Rady Miejskiej.

Teoretycznie sesja Rady Miejskiej w Łodzi powinna wyglądać w sposób następujący: o godz. 9.00 przewodniczący rozpoczyna obrady, następnie radni przyjmują kolejne projekty uchwał i gdy dojdą do ostatniego punktu, sesja się kończy. Tyle teoria. Problem pojawia się już na początku. O godz. 9.00 na sali obrad nie ma bowiem zwykle nawet 22 spośród 43 łódzkich rajców, a więc brakuje kworum koniecznego do rozpoczęcia sesji. Przewodniczący - który też się zwykle spóźnia - czeka. Czeka 5, 10, czasami nawet 15 minut, tak aż na sali zbierze się około 35 osób i dopiero wówczas rozpoczyna obrady.

To, że radni czasu nie szanują, widać najlepiej podczas przerw. Po pierwsze ich liczba i czas trwania jest nieograniczony - wniosek w tej sprawie może zgłosić każdy z klubów radnych i to w takim wymiarze, jaki mu się zamarzy - były więc i przerwy 5-minutowe i 2-godzinne (np. gdy jeden z klubów negocjował z prezydentem miasta poprawki do budżetu).

    Niewielkie jest zainteresowanie radnych sprawozdaniami z pracy pomiędzy sesjami, które składa przewodniczący  lub prezydent miasta.

Po drugie nie zdarzyło się jeszcze, żeby przerwa trwała tyle czasu, ile miała trwać - nawet najczęściej zarządzana, 15-minutowa, przeciąga się o 10 minut. Radni mają też czas na zjedzenie obiadu - jest to zagwarantowane w porządku obrad, a według zwyczaju czas na posiłek jest od godz. 13 do 14. Jednak nawet gdy przerwa rozpocznie się o godz. 13, to w praktyce trwa nie godzinę, a półtorej - tyle czasu zajmuje rajcom powrót na salę obrad.

Po co radny chodzi na sesję? Oczywiście dla dobra miasta i jego mieszkańców. Ale również dla diety. Bo każda nieobecność na sesji to około 250 zł mniej w kieszeni. Radny otrzymuje bowiem ok. 2,5 tys. zł diety miesięcznie, ale gdy opuszcza sesję lub posiedzenia komisji, to i jego dieta jest "obcinana". Aby zaliczyć obecność na sesji, wystarczy podpisać listę obecności (i nie jest ważne, czy radny zrobi to o godz. 9 czy o 12). Wyjść z sesji też można w dowolnej chwili - trzeba jednak swoje wyjście odnotować własnoręcznym podpisem w specjalnym zeszycie i podać powód, jako usprawiedliwienie. W poprzedniej kadencji jeden z radnych jako powód opuszczenia sesji napisał: Już nie mogę!. Praktycznie na sesji zwykle jest około 25 - 35 radnych.

Więcej w dzisiejszym wydaniu Expressu Ilustrowanego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany