W ŁKS. Wreszcie mówią o awansie do piłkarskiej ekstraklasy

Zdaje się też do tego faktu przekonywać szkoleniowiec piłkarzy ŁKS. Choć Kazimierz Moskal na początku rozgrywek unikał tego tematu jak ognia, po ostatnim zwycięstwie nad Arką Gdynia 3:1 musiał ostatecznie odnieść się do tej sprawy.

- Był jeden trener, który mówił w takich sytuacjach, że narobiliśmy sobie kłopotu - twierdził na pomeczowej konferencji szkoleniowiec ełkaesiaków. - Nie mówimy głośno o awansie. Gramy o najwyższe możliwe miejsce w tabeli i czas pokaże, na ile to wystarczy. Oczywiście nikomu nie zabronię spojrzeć na tabelę, bo jesteśmy już po 16 kolejkach, ale nie przywiązywałbym teraz do tego dużej wagi. To, na którym miejscu jesteś obecnie, tak naprawdę nie ma większego znaczenia.

Warto podkreślić, że w opinii obydwu szkoleniowców, także Arki Gdynia Ryszarda Tarasiewicza, punktem zwrotnym spotkania był obroniony rzut karny przez młodzieżowego reprezentanta Polski.
Aleksander Bobek wybił w 29. minucie strzał Omrana Haydary’ego.

- Interwencja Olka przy tej jedenastce na pewno była kluczowym momentem tego meczu. Gratuluję jednak całemu zespołowi, bo mocno się dziś napracował - powiedział Moskal.

Szkoleniowiec drużyny z Wybrzeża dodał: - Dobrze, że Mateuszowi Żebrowskiemu nie pękła kość jarzmowa. To kwalifikowało się na czerwoną kartkę. Jeśli nie, to Damian Nowacki powinien dostać drugą żółtą po ataku na Adriana Purzyckiego.
Tarasiewicz przekonywał też, że nie dysponował optymalnym składem, ale podkreślał również, iż to nie jest wytłumaczenie ani dla niego, ani dla zawodników. - Choć trzeba obiektywnie przyznać, że ubytki kadrowe były aż nadto widoczne - mówił opiekun Arki, dając do zrozumienia, że to jedna z przyczyn porażki. - Na problemy zdrowotne narzekali nawet ci, którzy wyszli na boisko, w tym niefortunny egzekutor rzutu karnego Haydary.