W ciągu tygodnia adoptowano 34 psy. Kajtuś ma dom i nowe imię

Pies może biegać dzięki protezom z drukarki 3D

W ciągu tygodnia (od Wigilii do 2 stycznia) do schroniska trafiło 59 psów i 15 kotów. W tym czasie 22 właścicieli odzyskało swoje psy, które uciekły przestraszone wybuchami petard lub błąkały się po okolicy i zostały zabrane przez straż miejską. Nowe domy znalazły 34 czworonogi.
Kajtuś vel Milo miał dużo szczęścia, bo kilkuletnie psy często nie znajdują nowych opiekunów i dożywają swych dni w przytulisku. Chociaż zdarzają się i szczęśliwe zakończenia.

– Mieliśmy takiego seniora, który od lat mieszkał w schronisku – opowiada Krzysztof Dałek, główny księgowy w placówce. – Nikt go nie chciał, chociaż wolontariuszki robiły, co w ich mocy, żeby znaleźć mu nowy dom. I wreszcie jedna z nich zabrała go do telewizji śniadaniowej. Telefony w jego sprawie aż się urywały!

Pani Aleksandra, po śmierci jej poprzedniego pupila Matiego, też ze schroniska, również zarzekała się, że już żadnego nie weźmie.
– Ale nie wytrzymałam – mówi.
Za psa ze schroniska trzeba zapłacić. To koszt książeczki zdrowia (1 zł), chipa (15 zł) oraz opieki weterynaryjnej. W sumie, w zależności od wielkości psa, płacimy 30 – 50 zł. Każda suka jest wysterylizowana, a pies wykastrowany. Jeżeli do adopcji bierze się szczeniaka, w odpowiednim momencie można go wykastrować w schronisku.
– Mamy około 70 wolontariuszy, 30 z nich działa naprawdę prężnie i wydaje do adopcji bardzo dużo psów – dodaje Krzysztof Dałek. – Dbają o nie, wyprowadzają na spacer, uczą chodzić na smyczy i znajdują im nowe domy. Dzięki temu bardzo spadła liczba bezdomnych czworonogów. W schronisku mieszka obecnie 509 psów i 65 kotów.