Unijną walutą na Piotrkowskiej nie zapłacisz

Niestety, niewielu z nich jest przygotowanych na przyjmowanie opłat w unijnej walucie, którą często dysponować będą przybysze.

Sprawdzając, gdzie w Łodzi można zapłacić euro, pierwsze kroki skierowaliśmy na ul. Piotrkowską, do sklepu monopolowego. Na widok obcej waluty sprzedawczyni zabrała nam szybko towar sprzed nosa.
- Nie wymieniamy pieniędzy - skwitowała.

Nie udało nam się również kupić za euro piwa w ogródku, papierosów w kiosku ani włoskich lodów w budce. Zakupy za unijną walutę okazały się również niemożliwe w sieci sklepów "Żabka" i na straganie z warzywami u zbiegu ul. Piotrkowskiej i ul. Nawrot, gdzie chcieliśmy nabyć pomidory.

Ku naszemu zaskoczeniu, wynagrodzenie w euro zgodzili się natomiast przyjąć łódzcy rikszarze.
- Pieniądz to pieniądz, a kantor jest niedaleko - stwierdził pan Michał. - Wczoraj na przykład za kurs razem z napiwkiem dostałem 10 euro. Byłoby dziwne, gdybym odmówił przyjęcia tej sumy.

Łódzkie puby, dyskoteki i restauracje również niechętnie patrzą na euro. Na dziesięć lokali, do których zajrzeliśmy lub zadzwoniliśmy, tylko dwa zgodziły się na uregulowanie rachunku w unijnej walucie.
- Nigdy nie było dla nas problemem, by wystawić rachunek w euro - mówi Mateusz Drzewiecki, właściciel drink baru ShotMe przy ul. Piotrkowskiej. - Stosujemy przelicznik: 4 zł za jedno euro w przypadku banknotów (np. 5 euro zostanie przeliczone na 20 zł) i 2 zł za euro w bilonie. Takie rozwiązanie wymuszają na nas kantory, które niechętnie przyjmują monety.

Płacić w obcej walucie można również w niektórych supermarketach, np. w Realu i Castoramie.
Turystom, którzy przyjadą do Łodzi z euro w portfelach, pozostanie wymienić je na złotówki w kantorach albo płacić kartą. Wówczas bank przelicza walutę automatycznie, ale, niestety, potrąca przy tym prowizję.