Makabryczną zbrodnię we wsi Siedlce pod Oławą odkryto w czerwcu ubiegłego roku. Na strychu domu Kamili i Tadeusza w znaleziono zawinięte w polarową bluzę zwłoki dziewczynki uduszone bielizną. Leżały tam około roku.
To było piąte dziecko kobiety, którą znajomi nazywali "Żabka", bo pracowała w sieci sklepów o takiej nazwie. Zresztą to właśnie w Żabce poznała swojego przyszłego partnera, z którym zamieszkała w Siedlcach. Wychowywała z Tadeuszem S., pracownikiem ZNTK w Oławie i strażakiem ochotnikiem czwórkę dzieci. Dwójkę z pierwszego małżeństwa i dwójkę, których ojcem był Tadeusz S. Kamila C. zapewnia, że kocha swojego partnera. Z aresztu wysyłała mu listy. Sama rysowała serca i zapewniała o wielkiej miłości.
Kamila C. na pierwszej rozprawie przyznała się do winy, ale nie chciała składać wyjaśnień. Sąd odczytał jej zeznania z postępowania przygotowawczego w prokuraturze. Mieszkanka Siedlec zeznawała, że w ciążę zaszła prawdopodobnie w listopadzie 2011 roku. Prawdopodobnie, bo nigdy nie była u lekarza. - Byłam "na baletach" w Tropicu w Oławie. Tam poznałam Jarka. To była typowa wpadka. Nie znałam jego nazwiska, nie wiedziałam gdzie mieszka, nie miałam do niego numeru telefonu - mówiła prokuraturze Kamila C.
Po świętach zaczęła wymiotować. Domyśliła się co takie objawy mogą oznaczać. - Uświadomiłam sobie, że jestem w ciąży i byłam przekonana, że to nie dziecko Tadeusza. Nie wiedziałam co zrobić - mówi Kamila C.
W zeznaniach opowiadała, że zaplanowała już na przełomie lutego i marca, że zabije dziecko.
Ukrywała ciążę. Chodziła w luźnych bluzkach. Kiedy brzuch był coraz większy, wiązała się paskiem lub bandażem. Konkubent pytał ją, czy nie jest w ciąży. Zaprzeczała. Przekonywała, że jest chora. Opowiadała, że to tylko ropa w brzuchu. Nie pozwoliła mu się dotykać.
Kiedy Kamila C. zaczęła rodzić, jej partner był w domu. Wody płodowe odeszły jej w kuchni. Pobiegła zaraz do łazienki i zawołała, żeby Tadeusz S. poszedł po sąsiada - rencistę Ireneusza T.
W łazience urodziła. Przerwała pępowinę i wyciągnęła łożysko. Wokół szyi dziecka zacisnęła jasne, koronkowe majtki. Potem zawinęła noworodka w zielony polar i schowała do pralki. - Nie sprawdzałam już czy żyje, nie płakało - mówiła Kamila C. podczas przesłuchania.
Kamila C. zeznawała, że potem wyszła z łazienki. Kategorycznie odmówiła wjazdu do szpitala. Wypiła kawę ze swoim partnerem i sąsiadem. Oni posprzątali krew i wody płodowe. Kamila C. zeznała, że mężczyźni nie wiedzieli, że przed chwilą urodziła dziecko i je zabiła.
Na drugi dzień Kamila C. ukryła zwłoki dziecka na strychu, w pojemniku na zabawki i przykryła ubraniami. Codziennie wietrzyła też pomieszczenie.
Podczas pierwszej rozprawy Kamila C. zaczęła się powoli wycofywać z części wcześniejszych zeznań. Mówiła, że myślała, żeby podrzucić dziecko do jakiegoś kościoła w Oławie czy domu dziecka. Miała tam nawet chodzić i sprawdzać czy są kamery. Twierdzi, że nie zaplanowała sposobu morderstwa, a wszystko tak się potoczyło, zaraz po porodzie, bo była w szoku. - Myślałam, że Tadeusza nie będzie w domu, jak będę rodzić. Wszystko byłoby inaczej - mówił Kamila C.
Partner Kamili C., przyznał się do zarzucanych mu czynów, czyli do zacierania śladów zbrodni. Potwierdził, że domyślał się, że Kamila jest w ciąży. Czuł także, że może to nie być jego dziecko. Kiedy o to pytał, kobieta zaprzeczyła. Dlatego nie kontynuował później tematu. Po porodzie domyślił się, do czego mogło dojść w łazience. Spytał się Kamili C., czy poroniła, czy zabiła dziecko. Ona nie chciała o tym rozmawiać. Mówiła, że żadnego dziecka nie ma.
Matka Tadeusza S. nie wierzy w winę syna. Sama zarzeka się, że o kolejnej ciąży nic nie wiedziała. Na pytanie jak to możliwe, odpowiada, że po prostu nic nie było widać i ona się ich sprawami nie interesowała.
Obrona Tadeusza S. zawnioskowała o zamienienie tymczasowego aresztu na policyjne dozór i środek zapobiegawczy w postaci zakazu opuszczania kraju. Obrońca argumentował to tym, że jego klient przyznał się do winy i nie ma już ryzyka, że będzie mataczył. Sąd zgodził się na to.
Na pierwszej rozprawie wyjaśnień nie składał trzeci oskarżony - Ireneusz T. Sąd, na wniosek jego obrońcy, zadecydował, że oskarżony zrobi to na kolejne rozprawie, w obecności biegłych psychologów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?