18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Udusiła dziecko koronkowymi majtkami i schowała do pralki. By nie wydała się zdrada

Malwina Gadawa
We wrocławskim Sądzie Okręgowym ruszył dziś proces 28-letniej Kamili C., która zaraz po porodzie zabiła własną córeczkę, w obawie przed tym, że jej partner dowie się o zdradzie. Po zabójstwie ukryła zwłoki dziecka w pralce. Do tragedii doszło w ubiegłym roku we wsi Siedlce pod Oławą. Kobieta przyznała się do winy. Tłumaczyła, że zabiła dziewczynkę, bo była przekonana, że nie jest dzieckiem jej partnera. Przeprowadzone po odnalezieniu zwłok badanie DNA wykazałyo że kobieta bardzo się myliła. - To dziecko zginęło przez pomyłkę, to ogromna tragedia ludzka - powiedział prokurator. Na ławie oskarżonych zasiedli także partner Kamili - Tadeusz S. i przyjaciel rodziny Ireneusz S. Są oskarżeni o zacieranie śladów.

Makabryczną zbrodnię we wsi Siedlce pod Oławą odkryto w czerwcu ubiegłego roku. Na strychu domu Kamili i Tadeusza w znaleziono zawinięte w polarową bluzę zwłoki dziewczynki uduszone bielizną. Leżały tam około roku.

To było piąte dziecko kobiety, którą znajomi nazywali "Żabka", bo pracowała w sieci sklepów o takiej nazwie. Zresztą to właśnie w Żabce poznała swojego przyszłego partnera, z którym zamieszkała w Siedlcach. Wychowywała z Tadeuszem S., pracownikiem ZNTK w Oławie i strażakiem ochotnikiem czwórkę dzieci. Dwójkę z pierwszego małżeństwa i dwójkę, których ojcem był Tadeusz S. Kamila C. zapewnia, że kocha swojego partnera. Z aresztu wysyłała mu listy. Sama rysowała serca i zapewniała o wielkiej miłości.

Kamila C. na pierwszej rozprawie przyznała się do winy, ale nie chciała składać wyjaśnień. Sąd odczytał jej zeznania z postępowania przygotowawczego w prokuraturze. Mieszkanka Siedlec zeznawała, że w ciążę zaszła prawdopodobnie w listopadzie 2011 roku. Prawdopodobnie, bo nigdy nie była u lekarza. - Byłam "na baletach" w Tropicu w Oławie. Tam poznałam Jarka. To była typowa wpadka. Nie znałam jego nazwiska, nie wiedziałam gdzie mieszka, nie miałam do niego numeru telefonu - mówiła prokuraturze Kamila C.

Po świętach zaczęła wymiotować. Domyśliła się co takie objawy mogą oznaczać. - Uświadomiłam sobie, że jestem w ciąży i byłam przekonana, że to nie dziecko Tadeusza. Nie wiedziałam co zrobić - mówi Kamila C.

W zeznaniach opowiadała, że zaplanowała już na przełomie lutego i marca, że zabije dziecko.

Ukrywała ciążę. Chodziła w luźnych bluzkach. Kiedy brzuch był coraz większy, wiązała się paskiem lub bandażem. Konkubent pytał ją, czy nie jest w ciąży. Zaprzeczała. Przekonywała, że jest chora. Opowiadała, że to tylko ropa w brzuchu. Nie pozwoliła mu się dotykać.

Kiedy Kamila C. zaczęła rodzić, jej partner był w domu. Wody płodowe odeszły jej w kuchni. Pobiegła zaraz do łazienki i zawołała, żeby Tadeusz S. poszedł po sąsiada - rencistę Ireneusza T.

W łazience urodziła. Przerwała pępowinę i wyciągnęła łożysko. Wokół szyi dziecka zacisnęła jasne, koronkowe majtki. Potem zawinęła noworodka w zielony polar i schowała do pralki. - Nie sprawdzałam już czy żyje, nie płakało - mówiła Kamila C. podczas przesłuchania.

Kamila C. zeznawała, że potem wyszła z łazienki. Kategorycznie odmówiła wjazdu do szpitala. Wypiła kawę ze swoim partnerem i sąsiadem. Oni posprzątali krew i wody płodowe. Kamila C. zeznała, że mężczyźni nie wiedzieli, że przed chwilą urodziła dziecko i je zabiła.

Na drugi dzień Kamila C. ukryła zwłoki dziecka na strychu, w pojemniku na zabawki i przykryła ubraniami. Codziennie wietrzyła też pomieszczenie.

Podczas pierwszej rozprawy Kamila C. zaczęła się powoli wycofywać z części wcześniejszych zeznań. Mówiła, że myślała, żeby podrzucić dziecko do jakiegoś kościoła w Oławie czy domu dziecka. Miała tam nawet chodzić i sprawdzać czy są kamery. Twierdzi, że nie zaplanowała sposobu morderstwa, a wszystko tak się potoczyło, zaraz po porodzie, bo była w szoku. - Myślałam, że Tadeusza nie będzie w domu, jak będę rodzić. Wszystko byłoby inaczej - mówił Kamila C.

Partner Kamili C., przyznał się do zarzucanych mu czynów, czyli do zacierania śladów zbrodni. Potwierdził, że domyślał się, że Kamila jest w ciąży. Czuł także, że może to nie być jego dziecko. Kiedy o to pytał, kobieta zaprzeczyła. Dlatego nie kontynuował później tematu. Po porodzie domyślił się, do czego mogło dojść w łazience. Spytał się Kamili C., czy poroniła, czy zabiła dziecko. Ona nie chciała o tym rozmawiać. Mówiła, że żadnego dziecka nie ma.

Matka Tadeusza S. nie wierzy w winę syna. Sama zarzeka się, że o kolejnej ciąży nic nie wiedziała. Na pytanie jak to możliwe, odpowiada, że po prostu nic nie było widać i ona się ich sprawami nie interesowała.

Obrona Tadeusza S. zawnioskowała o zamienienie tymczasowego aresztu na policyjne dozór i środek zapobiegawczy w postaci zakazu opuszczania kraju. Obrońca argumentował to tym, że jego klient przyznał się do winy i nie ma już ryzyka, że będzie mataczył. Sąd zgodził się na to.

Na pierwszej rozprawie wyjaśnień nie składał trzeci oskarżony - Ireneusz T. Sąd, na wniosek jego obrońcy, zadecydował, że oskarżony zrobi to na kolejne rozprawie, w obecności biegłych psychologów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Udusiła dziecko koronkowymi majtkami i schowała do pralki. By nie wydała się zdrada - Gazeta Wrocławska

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany