Udawała lekarza i prowadziła przychodnię! Bez uprawnień badała pacjentów, stawiała diagnozy i wystawiała recepty
Dyplom
Z informacji na dyplomie wynika, że Sandra C. ukończyła studia na wydziale lekarskim Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Posiada specjalizację z patomorfologii i seksuologii, które uzyskała podczas studiów. Dyplom nie ma jednak podpisu ani rektora, ani dziekana, a numer dyplomu należy do zupełnie innej osoby. Niczym nie przypomina prawdziwego dyplomu uczelni medycznej.
- Na prawdziwym dyplomie nie ma informacji, że kończąc studia od razu uzyskuje się jakąkolwiek specjalizację. Specjalizację możemy robić dopiero po ukończeniu obowiązkowego stażu podyplomowego. Większość specjalizacji, takich internistycznych, trwa około 4 lata – wyjaśnia pani Kornelia.
Na uniwersytecie medycznym ustaliliśmy, że Sandra C. ukończyła tam jedynie studia na wydziale nauk o zdrowiu, które nie pozwalają na wykonywanie zawodu lekarza.
Źle wypisane recepty
Inna, nasza rozmówczyni poznała Sandrę C. w DPS-ie. - Byłam tam pierwszy dzień w pracy i właścicielka domu seniora przedstawiła mi panią Sandrę jako lekarkę. Pani Sandra powiedziała, że jest seksuologiem – opowiada kobieta.
- W soboty i niedzielę odbierałam od rodzin jej źle wypisane recepty. Na przykład były wypisane na leki psychotropowe z innymi lekami. Nie było dawek, no były to błędy lekarskie. Rodziny wracały z pretensjami, że nie mogą wykupić leku, bo jest recepta źle wypisana – dodaje.
Kobieta mówi, że zapamiętała też inną sytuację. - Widziałam jak poszła do zmarłego, wypisała akt zgonu i podpieczętowała inną lekarską pieczątką. Właścicielka pokręciła się trochę i, mówię: „No słuchaj, Baśka. Sandra przyszła, akt zgonu, i podbiła lekarską pieczątką”. Odpowiedziała: „Niech cię to nie interesuje. Nie bądź za ciekawa, bo…”. Okręciła się na pięcie i wyszła.
Dlaczego właściciele DPS-u pozwalali na takie praktyki? Czy wiedzieli, że współpracująca z nimi Sandra C. nie ukończyła studiów medycznych?
- Pani Sandra nie jest naszym pracownikiem. Nasi pacjenci są zdeklarowani do przychodni. Pani Sandra ma prawo do nas przyjść, jako właściciel swojego POZ. Ma prawo kontrolować swoich lekarzy – usłyszeliśmy od współwłaścicielki DPS-u.