- Przyszliśmy do parku, bo nikt nas tu nie zobaczy - mówi Piotrek z XXXIII Liceum Ogólnokształcącego, którego spotkaliśmy razem z koleżanką w parku im. Poniatowskiego. - Oceny na koniec roku mamy już praktycznie wystawione, więc szkoda czasu na siedzenie w ławce. Wolimy napić się coli na świeżym powietrzu.
Wielu wagarowiczów można było wczoraj spotka
ć w Manufakturze.
- Byliśmy w Laser Arenie, trochę spacerowaliśmy po galerii, a teraz idziemy do kina - wyznał bez ogródek 13-letni Filip, uczeń jednego ze śródmiejskich gimnazjów, który przyszedł z trójką znajomych. - Chcieliśmy się urwać tylko z matematyki, ale atrakcji jest tyle, że spędzimy tu cały dzień.
W punkcie restauracyjnym spotkaliśmy Maćka, ucznia liceum, który na wagary przyjechał do Łodzi aż z Kutna.
- Najbardziej nie lubię matematyki, a dziś akurat była w planie - mówi ze śmiechem.
Podczas gdy jedni krążą po parkach i centrach handlowych, inni wagarują... w pobliżu swoich szkół.
- Każdego dnia pod naszym blokiem zbiera się grupka przynajmniej kilku dzieciaków z pobliskich dwóch gimnazjów - mówi mieszkaniec ul. Wapiennej. - Potrafią siedzieć tak całymi godzinami. Palą papierosy, czasem pokrzykują. Około godz. 13, wszyscy naraz zbierają się do domu.
Kuratorium Oświaty, choć o wagarach łódzkich uczniów wie, nie widzi w tym problemu.
- Wagarowiczów jest coraz mniej - przekonuje Elżbieta Modrzejewska, dyrektor Wydziału Strategii i Kadr.
- To pojedyncze przypadki. Staramy się, by z roku na rok było ich coraz mniej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?