O godz. 22.20 policjanci zauważyli na ul. Limanowskiego busa, który jechał prędkością 116 km/godz. Kierowca był pijany i wiózł sześcioletniego chłopca.
Gdyby kierowca busa zatrzymał się po tym jak policjanci z grupy „Speed” złapali go na fotoradar, to straciłby prawo jazdy na trzy miesiące. Jednak on, gdy policyjny radiowóz zrównał się z nim, a policjanci dawali mu znaki do zatrzymania się wcisnął gaz i pomknął dalej w stronę Teofilowa.
ZDJĘCIA I WIĘCEJ INFORMACJI - KLIKNIJ DALEJ
Policjantom dopiero na ul. ul. Aleksandrowskiej udało się wyprzedzić busa, który pruł przez miasto nie zważając na znaki, ograniczenia prędkości i sygnalizację świetlną. Policyjny radiowóz zajechał mu drogę zmuszając do zatrzymania.
Gdy tylko auto stanęło, jego kierowca wybiegł i próbował uciec w pobliskie krzaki, jednak został szybko dogoniony i obezwładniony. 20-latek nie miał przy sobie dokumentów, twierdził, że je zgubił. Zachowywał się wulgarnie, nie chciał podać swoich prawdziwych danych i co chwilę zmyślał inne.
Badanie wykazało, że ma 1,1 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna wracał pijany z... warsztatu samochodowego skąd odebrał służbowego nissana, a na co dzień jest kurierem.
Po zatrzymaniu auta okazało się również, że busem był przewożony 6-letni chłopiec. Siedział na przednim siedzeniu i nie był przypięty pasami. Policjantom udało się ustalić jego personalia i wezwali na miejsce matkę dziecka, która go zabrała.
Pijany kierowca ma odpowiedzieć teraz m in. za; kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, niezatrzymanie się do kontroli, narażenie na niebezpieczeństwo dziecka, za co grozi mu kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Odpowie również za przekroczenie prędkości i wprowadzenie w błąd policjantów i używanie wulgaryzmów.