Hodowca spod Opoczna przywiózł do Łodzi trzy szczeniaki akita na przegląd miotu. Umieścił je w wykonanej przez siebie klatce, którą częściowo ofoliował.
Gdzie ten człowiek ma serce i rozum – komentowali przechodnie widząc we wtorek po południu przy al. Kościuszki zafoliowaną klatkę na lawecie, w której znajdowały się trzy jedenasto i pół tygodniowe szczeniaki rasy akita. Jeden z obserwatorów na zadzwonił do Stowarzyszenia Ochrony Praw Zwierząt Jazgot. Wezwano też policję.
– Psy w pełnym słońcu spędziły co najmniej 40 minut – mówi Ewa Wróblewska, działaczka stowarzyszenia. – Hodowca, mężczyzna w średnim wieku, w swoim zachowaniu nie widział nic złego. Poprosiliśmy pracownika Związku Kynologicznego o interwencję.







Zobacz też:

– To hodowca który od niedawna należy do naszego związku – mówi Maciej Sowiński, kierownik biura w Związku Kynologicznym. –Ma niewielką hodowlę, 5 zarejestrowanych psów. W tym roku przyjechał po raz pierwszy na przegląd miotu, który powinien być przeprowadzony do ukończenia przez 12 tygodnia życia. Tłumaczył, że nie miał innej możliwości przetransportowania psów do Łodzi, a musiał to zrobić, bo psy skończyły 11 i pół tygodnia. Nie wydaliśmy mu dokumentów, a w jego hodowli przeprowadzimy kontrolę. Psy z hodowcą wróciły pod Opoczno w szoferce.
Stowarzyszenie Jazgot nie zamierza zostawiać tej sprawy. Są zbulwersowani zachowaniem hodowcy i przerażeni faktem, że on sam nie widzi w nim nic złego.
- Złożymy doniesienie do prokuratury, bo zachowanie hodowcy to znęcanie się nad zwierzętami – dodaje Ewa Wróblewska.