Trener żużlowców Orła Łódź Lech Kędziora: Jedziemy do Rygi po zwycięstwo

– Na swoim torze drużyna gospodarzy zawsze była trudnym rywalem do pokonania – mówi Lech Kędziora, trener łódzkiej drużyny od tego sezonu. – Ale uważam, że siły obu walczących zespołów są mniej więcej wyrównane. W poprzednich dwóch meczach ligowych Lokomotiv przegrał w Bydgoszczy z Polonią 33:57 i zremisował u siebie z KMŻ Lublin 45:45. Pozwolę sobie przypomnieć, że my osiągnęliśmy po tych dwóch kolejkach korzystniejszy bilans: przegraliśmy na wyjeździe z Marmą Rzeszów 35:55, ale u siebie pokonaliśmy zdecydowanie 58:32 GKM Grudziądz, jednego z głównych kandydatów na awans do ekstraklasy. Uważam też, że nie jesteśmy bez szans na odniesienie zwycięstwa w niedzielnym pojedynku z Lokomotiv.
A w jakiej formie będą pańscy podopieczni na ten pojedynek?
– To w pełni świadomi profesjonaliści, powinni dbać, i o to dbają, aby do każdego spotkania o punkty przystąpić w jak najlepszej dyspozycji. Dla przykładu podam, że Austalijczyk Jason Doyle startował w międzyczasie m.in. z powodzeniem w lidze angielskiej, a 1 maja wystąpi na torze w Ostrowie Wielkopolskim w meczu międzypaństwowym Polski z Australią. Z uzasadnionego kilkudniowego urlopu skorzystał natomiast Jakub Jamróg, który wybrał się autokarem do Rzymu na kanonizację wielkiego Polaka, świętego Jana Pawła II. Ale po powrocie wziął się ostro do treningów.
Czy łódzki Orzeł ma szanse powalczyć w tym sezonie o awans do ekstraklasy?
– Takiego wysokiego wymogu władze Orła, na czele z prezesem Witoldem Skrzydlewskim, na ten sezon naszej drużynie nie wyznaczyły. Są plany, jak się orientuję, aby nasi żużlowcy osiągnęli to w 2017 roku, kiedy w Łodzi zostanie już wybudowany nowoczesny stadion żużlowy. Kibice Orła, których w mieście włókniarzy, jak się dawniej mówiło, zasłużyli na taki prezent, łącznie z awansem drużyny do krajowej elity.