Trener Widzewa będzie walczył w derbach Łodzi o utrzymanie posady

Podobnie, jak w poprzedniej kolejce podopieczni trenera Janusza Niedźwiedzia prowadzili, ale kolejny raz wracają z wyjazdu z zerowym kontem.

Kilka godzin przed piątkowym meczem w Białymstoku w mediach pojawiła się wiadomość, że posada Janusza Niedźwiedzia jest zagrożona, a działacze Widzewa rozglądają się już za nowym opiekunem czterokrotnych mistrzów Polski.
Niedźwiedź próbował bagatelizować sprawę i podkreślał, że takie wieści nie sprzyjają koncentracji zespołu. Jednak wynik i styl konfrontacji z Jagiellonią nie podziałał na jego korzyść. Wprawdzie po meczu Michał Rydz, prezes Widzewa, napisał: „Odcinamy się od plotek i spekulacji, koncentrujemy się na przyszłym tygodniu, by być gotowym na derby. Trzymajmy ciśnienie i do zobaczenia za tydzień. Ale ile to już razy słyszeliśmy podobne deklaracje?

Widzew przegrał w Białymstoku i jest zatem wielce prawdopodobne, że sobotnie derby z ŁKS mogą być kluczowe w kontekście przyszłości szkoleniowca w klubie z al. Piłsudskiego i pewnie tego nie zmieni żadne zaklinanie rzeczywistości.
Wróćmy jednak do meczu z Jagiellonią. Po pierwszej części spotkania łodzianie zasłużenie prowadzili. Widzew zdobył gola po bardzo ładnej akcji (Pawłowskiego i Terpiłowskiego) i kibice z optymizmem oczekiwali na drugą odsłonę pojedynku.

Spotkał ich jednak lodowaty prysznic. Po przerwie łodzianie stanęli, oddali zupełnie inicjatywę rywalom, którzy po dwóch stałych fragmentach gry (rzut karny i rzut wolny) zdobyli gole. Łodzianie kolejny raz przekonali się, że bierność w ekstraklasie jest niemal zawsze ukarana.
Należy podkreślić, że obywa stałe fragmenty dla gospodarzy to zasługa Marka Hanouska, który dwukrotnie zatrzymywał piłkę ręką!