Prokurator wnioskował przed sądem o zwrot akt i uzupełnienie braków postępowania przygotowawczego. Do śledczych miały napłynąć informacje, że wobec jednego z pokrzywdzonych Robert K. dokonywał także innych czynów niż te, które zostały zawarte w akcie oskarżenia. Prokurator nie chciał jednak mówić, o jakie dokładnie czyny chodzi.
Do organów ścigania mieli także zgłaszać się inni uczniowie pokrzywdzeni przez trenera. Sąd nie uwzględnił jednak wniosku prokuratury i rozpoczął proces. Toczy się on za zamkniętymi drzwiami ze względu na ważny interes małoletnich pokrzywdzonych.
Robert K. prowadzi klub sportowy w szkole na Górnej. Na zajęcia do niego uczęszczali m.in. dwaj bracia. Ich matka w październiku ubiegłego roku zauważyła na ciele starszego chłopca ślady pobicia. Nie chciał on jednak powiedzieć, skąd pochodzą siniaki. Wtedy młodszy opowiedział matce, że on i jego brat byli bici przez trenera.
Zdaniem kobiety, nie był to jednorazowy incydent. Matka zawiadomiła prokuraturę, a ta skierował akt oskarżenia do sądu. W postępowaniu przygotowawczym Robert K. przyznał się do bicia chłopców, twierdząc, że w ten sposób chciał nauczyć ich dyscypliny, bo sam też był wychowywany po spartańsku.
Szukali na działkach zaginionej Oli Maliszewskiej, studentki Uniwersytetu Medycznego w Łodzi
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?