Trener piłkarek nożnych TME SMS Łódź Markiem Chojnackim przed finałowym meczem Pucharu Polski

W sobotnim finale, który odbędzie się w Radomiu, początek o godz. 16.30, zmierzycie się z AP Orlen Gdańsk. Wydaje się, że to pański zespół jest faworytem tej konfrontacji...

Marek Chojnacki: - Jeśli patrzeć wyłącznie na tabelę zakończonych niedawno rozgrywek ekstraligi, to na pewno tak. My po tym sezonie uplasowaliśmy się na trzeciej pozycji, a nasze najbliższe rywalki były ósme. Futbol to jednak taka ciekawa gra, w której nie zawsze teoria pokrywa się z praktyką.

Chyba pokazał to niedawny finał Ligi Mistrzyń?

- To doskonały przykład tego, jak bardzo ta dyscyplina jest dynamiczna. W tym spotkaniu widać było wyraźnie, że na końcowy wynik składa się bardzo wiele składowych i nawet na moment nie wolno tracić koncentracji. Przypomnę, że po golu i asyście Ewy Pajor, Wolfsburg prowadził do przerwy w finale 2:0, a jednak ostatecznie przegrał z Barceloną 2:3! Oczywiście będziemy robić wszystko, aby wywiązać się z roli faworyta. Jak to mówi się w futbolu, my musimy, a nasze rywalki chcą wygrać tę rywalizację.

Zagracie w najsilniejszym składzie?

- Wszystko wskazuje na to, że tak. Wprawdzie kilka zawodniczek po zakończeniu rywalizacji w ekstralidze narzekało na drobne urazy, jednak nasze służby medyczne robiły wszystko, aby w meczowym protokole pojawił się nasz najsilniejszy skład.

Od wielu lat pracuje pan w kobiecym futbolu. W kolekcji brakuje jeszcze jednego trofeum...

- Rzeczywiście, z zespołem wywalczyliśmy już złoty, srebrny i brązowy medal mistrzostw Polski i w kolekcji sportowych trofeów nie mamy jeszcze Pucharu Polski. Wspaniale byłoby go w sobotę go zdobyć, a później wznieść do góry w geście triumfu. Wiem, że identyczne marzenia mają nasze zawodniczki, zatem trzeba robić wszystko, aby tak się właśnie stało!