Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Orła: Jestem przygotowany na dywanik u prezesa

(bap)
Paweł Łacheta
Żużlowcy Orła zdobyli pierwszy w tym sezonie punkt na obcym torze. Ale z remisu w Rybniku (45:45) nie cieszą się w łódzkim klubie. – Jechaliśmy tam po zwycięstwo, lecz nie byliśmy drużyną – mówi trener Orła, Lech Kędziora.

Po meczu w Rybniku bardziej cieszy się pan ze zdobytego punktu, czy raczej smucił, że nie udało się wygrać?
Lech Kędziora (trener Orła Łódź): – Nie ma co się oszukiwać – do Rybnika jechaliśmy po zwycięstwo i powinniśmy zwyciężyć. Dlatego remis nas nie cieszy.

Dlaczego więc nie udało się wygrać?
– Bo trudno o tym marzyć, kiedy punktuje tylko dwóch zawodników. Jason Doyle i Mads Korneliussen zdobyli razem 30 punktów, a pozostałych pięciu zaledwie 15. Nie byliśmy drużyną i patrząc na to z tej strony ten remis trzeba brać. Najbardziej zawiedli Magnus Zetterstroem, Jakub Jarmóg i Mariusz Puszakowski.

Prezes klubu, który również nie cieszy się z remisu, mówi, że popełnił pan błędy. M.in. w 14. biegu stawiając na Mariusza Puszakowskiego, a nie Maksyma Drabika.
– Łatwiej jest mówić to po meczu i nie będąc w środku. Maksym, który mógł pojechać nawet we wcześniejszym wyścigu, miał jednak problem z motocyklem, który nie chciał odpalić. M.in. dlatego dwunasty bieg zakończył na ostatnim miejscu. Konsultowaliśmy to z jego ojcem i nie było sensu aż tak ryzykować.

Podobno czeka pana wizyta na dywaniku u prezesa?
– Jestem na to przygotowany. Wiem, że pan Witold Skrzydlewski dobrze zna się na sporcie i jest wymagającym szefem, ale myślę, że przyjmie moje argumenty.

Znów zawiedli najbardziej doświadczeni w drużynie Puszakowski i Zetterstroem. Wie pan, co się z nimi dzieje?
– Ich słabsza postawa dotyczy tylko meczów wyjazdowych. Puszakowski, który w Łodzi jest królem toru, nie odnajduje się na nawierzchniach o twardym podłożu, jak w Rybniku, czy Gnieźnie. Z kolei Zetterstroem tłumaczył się wykręceniem linki od gazu. Wyciągnąłem już tego wnioski i nie będziemy na nich stawiać w meczach wyjazdowych.

Przed niedzielnym meczem z Polonią Bydgoszcz, która rozjechała Start Gniezno ,kibice mogą być optymistami?
– Oczywiście, że tak. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wygrali przed własną publicznością.

Planuje pan dużo zmian przed tym meczem?
– Nie, bo wiem, że ci zawodnicy w Łodzi nie zawiodą. Zabraknie jednak Korneliussena, ale wszystko wskazuje na to, że po kontuzji wróci Antonio Lidbaeck.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany