Krwawo zakończyła się interwencja w obronie sąsiadki. 27-latkowi, który ugodził nożem jej męża, postawiono zarzut zabójstwa.
Obie rodziny mieszkają na jednym piętrze w kamienicy przy ul. Łowickiej. Ich mieszkania znajdują się naprzeciwko. Jak zeznał potem sprawca tragedii, wszyscy mówili sobie dzień dobry, raczej nie utrzymywali kontaktów towarzyskich, ale i nie mieli zatargów. Jak to bywa między sąsiadami, jeden przychodził do drugiego pożyczyć cukier.
Do tragedii doszło w sobotę, 3 listopada. Kobieta przyszła do sąsiada, by oddać wcześniej pożyczoną ładowarkę do telefonu. Gdy wracała, na korytarzu pojawił się jej 49-letni mąż. „Gdzie chodzisz?!” - krzyknął i uderzył ją w twarz. Takie brutalne zachowanie zdenerwowało 27-latka. Coś krzyknął, sąsiad odpowiedział, doszło do ostrej wymiany zdań.
Wtedy młodszy z mężczyzn zadał starszemu cios nożem w bark. Mocno krwawiący sąsiad chciał wrócić do mieszkania, ale nie zdołał. Upadł na korytarzu. Wezwano karetkę, ratownicy reanimowali 49-latka, ale nie udało się go uratować. Natomiast sprawca, zanim został zatrzymany, wszedł do mieszkania i wrzucił nóż do zlewozmywaka. W zeznaniach wyjaśniał, że miał nóż przy sobie, bo przygotowywał dziecku kanapki. Twierdził, że nie chciał zabić sąsiada, zadał cios odruchowo, bo był pod wpływem alkoholu. Pół godziny wcześniej wypił dwie setki wódki i piwo.
Prokuratura wystąpiła do sądu o areszt dla podejrzanego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?