Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Stamirowski, właściciel Widzewa: Transfer Ramiereza był obarczony był pewnym ryzykiem, dlatego nie trafił do Widzewa

Jan Hofman
Jan Hofman
O zbliżającym się sezonie piłkarskiej ekstraklasy rozmawiamy z Tomaszem Stamirowskim, właścicielem futbolowej spółki Widzewa.

Wiele mówiło się, że Widzew pozyska Daniego Ramireza. Tymczasem hiszpański pomocnik został właśnie zawodnikiem rywala zza miedzy - ŁKS. Zaskoczenie, że nie będzie siłą napędową drużyny z al. Piłsudskiego?

W żadnym wypadku, bo my wcześniej znaleźliśmy inną siłę napędową. Uznaliśmy, że nasz wybór będzie lepszy dla drużyny trenera Janusza Niedźwiedzia. Mamy też Hiszpana i mam nadzieję, że dokonaliśmy ciekawszego, znacznie korzystniejszego dla zespołu wyboru.

Czy to Ramirez zrezygnował z przejścia do Widzewa?

Nie, to była nasza decyzja. Uznaliśmy, że ten gracz, którego zakontraktowaliśmy wcześniej, da nam lepszą jakość. Ramirez był obarczony pewnym ryzykiem, choćby dłuższym brakiem gry, i dlatego postawiliśmy na inne rozwiązanie. Czas pokaże, czy słusznie, ale w chwili obecnej jestem przekonany, że dokonaliśmy optymalnego wyboru. Każdy klub buduje zespół według własnych planów i standardów, i pewnie już niedługo, w takcie ekstraklasowej kampanii, boisko wszystko zweryfikuje.

Mamy nieco ponad dwa tygodnie do inauguracji sezonu. Jak oceni pan wypełnienie planów transferowych Widzewa?

Szukamy jeszcze napastnika, ale takiego, który będzie rzeczywistym wzmocnieniem drużyny. Muszę powiedzieć, że nie jest to proste zadanie, bowiem podobne plany mają niemal wszystkie europejskie kluby. Chcemy, aby mógł konkurować z Bartłomiejem Pawłowskim i Jordi Sanchezem.

To będzie koniec transferów?

Nie wydaje mi się, bo cały czas pracujemy nad podniesieniem jakości sportowej drużyny. Wielu ludzi penetruje transferowy rynek i zgłasza nam różne propozycje. Jeśli okaże się, że będą się pokrywać z oczekiwaniami trenera Janusza Niedźwiedzia, to zajmiemy się sprawą. Doprawdy jest wiele czasu do zamknięcia okienka transferowego i jeszcze wiele może się wydarzyć.
Mówi pan o napastniku. To jest konkretny zawodnik, czy też macie kilka kandydatur na tę pozycję?
Zawsze musi być wiele opcji. Trudno stawiać na jednego, bowiem w finalnym rozrachunku można zostać z niczym. Oczywiście mamy swój ranking i jasno postawione priorytety.

Niektórzy nie są zadowoleni z małej liczby transferów...

Pamiętajmy, że okres transferowy trwa. Zawsze jest tak, że coś się komuś nie będzie podobało, taka nasza Polaków natura. Tego nie unikniemy. My jednak mamy swój plan działania i trzymamy się go. Nie wolno zapominać, że zachowaliśmy trzon drużyny, a to niezwykle istotna kwestia. Mocno wierzę, że nowi piłkarze dodadzą zespołowi jakości i będziemy mogli zrobić futbolowy skok w nadchodzącym sezonie. Zdaję sobie też sprawę, że niektórzy wejdą w drużynę szybciej, inni będą potrzebowali więcej czasu na adaptację, dostosowanie się do sytemu gry preferowanego przez naszego szkoleniowca.

Czyli transfery satysfakcjonują pana?

Pewnie, że chciałbym, aby nasze plany udało się zrealizować szybciej, ale wiem też, że futbolowy rynek nie jest przewidywalny, a my też nie możemy się ścigać finansowo obecnie z takimi klubami, jak Raków, Legia czy Lech, nie mówiąc o klubach z czołowych lig zagranicznych. Kibice muszą pamiętać, że nie zawsze polskie kluby są dla piłkarzy drużynami pierwszego wyboru. Czasami warto też nieco poczekać, aby pierwotne oczekiwania agentów piłkarzy były zweryfikowane i następnie podpisać kontrakt na lepszych zasadach dla klubu.

W poprzednim sezonie kibice obserwowali dwa Widzewy, jesienny, który zachwycał grą, i wiosenny, sprawiający olbrzymi zawód fanom. Wiecie już co się stało?

Oczywiście, była dogłębna analiza poprzednich rozgrywek. Myślę, że znamienne słowa wypowiedział Marek Papszun. Jego zdaniem Widzew nie był jesienią aż tak dobry, jak jego miejsce w tabeli, a wiosną nie był tak zły, jak jego końcowa lokata w ekstraklasie.
Ocenione zostały wszystkie aspekty postawy drużyny i nie ukrywam, że chciałbym wkrótce oglądać zespół, którego postawa raduje i daje satysfakcję naszym sympatykom.

Co było najsłabszą stroną drużyny?

Na słabszą postawę złożyło się kilka czynników. Swoje piętno na końcowym wyniku odcisnęły choroby i kontuzje, posypał nam się atak. Zawiodła także psychika - cel podstawowy, utrzymanie, wydawał się osiągnięty, a puchary, o czym niektórzy marzyli po świetnej rundzie jesiennej, szybko się niestety oddaliły.

Stąd zatrudnienie Pawła Frelika, byłego trenera mentalnego Rakowa?

Przez siedem lat zajmował się tym problemem w częstochowskim klubie. Zdajemy sobie sprawę, że część mentalna w futbolu jest niezwykle ważna.

Czego pan będzie oczekiwał od drużyny w nadchodzącym sezonie?

Na pewno chcemy być lepsi, niż to miało miejsce w poprzednim sezonie ekstraklasy. Trzeba robić wszystko, aby poprawić pewne statystyki. W minionych rozgrywkach mieliśmy jedenaście zwycięstw, przy piętnastu porażkach. Marzy mi się odwrócenie proporcji i większa liczba zwycięstw niż porażek.
Budżetowo jesteśmy w środku ekstraklasowej stawki. Trzeba pamiętać, że kluby, które zagrają w pucharach, dysponują największymi pieniędzmi, 70 milionów złotych i więcej. Ale nie zmienia to faktu, że trzeba walczyć z najlepszymi, choć zdaję sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie. Sportowo to jednak ciągłe wyzwanie i wierzę, że z tej prawdy zdają sobie też sprawę nasi piłkarze.
Nie mniej ważna od strony sportowej, jest także poprawa obecnej bazy treningowej i budowa nowego ośrodka treningowego. Bez tego będzie szalenie trudno się rozwijać i iść sportowo do przodu.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany