Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Stamirowski, właściciel klubu z al. Piłsudskiego: Widzew noszę w sercu

Jan Hofman
Jan Hofman
O prowadzeniu piłkarskiego klubu rozmawiamy z właścicielem Widzewa Tomaszem Stamirowskim.

Dwumilionowy deficyt powinien martwić kibiców?

Cały czas szukamy wsparcia finansowego od innych firm, negocjacje są w toku. Mamy stabilną sytuację, pozyskane pieniądze będziemy przeznaczać na wzmocnienie drużyny lub coraz lepszą organizację klubu, bo to długofalowo da nadzieję na odnoszenie sukcesów. Aktywnie wspieram poszukania sponsorów, bo przekonałem się, że w obecnych czasach, to trudne zadanie.

Kiedy kibice poznają efekty?

W Widzewie oczekiwania są bardzo duże, a to trochę musi potrwać, by je zrealizować. Co zapowiedziałem, to wpłaciłem i z kolejnych obietnic też się wywiążę. Moja pierwsza wpłata wyniosła 4 mln złotych i z nawiązką pokryje tegoroczną przewidywaną stratę. I pewnie gdyby nie moja inwestycja, klub mógłby mieć kłopoty i prawdopodobnie nie cieszylibyśmy się z miejsca, które teraz zajmujemy.

Jest pan ryzykantem?

Staram się zachowywać i działać w sposób wyważony, ale rozumiem kontekst tego pytania. Widzew to nie jest kwestia ryzyka, a raczej bym powiedział kwestia serca. Ale też potrafię działać racjonalnie i ocenić to, co mogę zdziałać w klubie.

Pańskim poprzednikom, Andrzejom Pawelcowi i Grajewskiemu, a także Sylwestrowi Cackowi, nie udało się w Widzewie. Pan nie ma obaw?

Zarządzanie klubem sportowym to jest wielkie wyzwanie. To na pewno jest kwestia trudna, składająca się z wielu elementów i nie zawsze jest korelacja między pieniędzmi, a tym co się dzieje w klubie. Historia pokazała, że choć pan Cacek był wytrawnym biznesmenem, nie przełożyło się to na skuteczne prowadzenie klubu. Wszyscy wiemy, jak to się skończyło - upadłością.

Przeanalizował pan ich błędy?

Piłka nożna, podobnie jak szachy, jest grą błędów. Trzeba robić wszystko, aby ich nie powielać i robić jak najmniej. Nie da się wszystkiego przeprowadzić bezbłędnie, jak choćby proces transferowy. Przeanalizowałem działalność wymienionych wcześniej panów i doszedłem do pewnych konkluzji. Najważniejsze jest zbudowanie solidnych fundamentów i dbanie o tożsamość klubu. Mam duże doświadczenie jeśli chodzi o funkcjonowanie wzorów właścicielskich, ponieważ pracowałem z wieloma firmami. Kieruję się zdrowym wyważeniem. Muszę być aktywny, chcę móc ocenić kluczowe osoby w klubie. Oczywiście nie będę wchodził w ich kompetencje. Uważam, że decyzyjność jest jasno określona, ale na pewno będę wyrażał też swoje zdanie.

Zadeklarował pan, że połowę swojego majątku przeznaczy na prowadzenie klubu. Jak na to zareagowała pana rodzina?

Na pewno jest to ryzyko, dlatego na Widzew przeznaczyłem tylko połowę mojego majątku. Z drugiej jednak strony czuję się emocjonalnie związany z klubem. Rodzina rozumie i szanuje moją pasję, za co jej szalenie dziękuję, ale zdaje sobie pan sprawę, że specjalnego entuzjazmu nie było. Są pewne sprawy, które trzeba robić w życiu i na to właśnie się zdecydowałem. Widzew noszę w sercu i chcę, aby się rozwijał. Dla mnie to jest ważniejsze niż pieniądze na koncie.

Co na to znajomi?

Przede wszystkim były ciepłe słowa, gratulowali mi jednak głównie odwagi i chęci realizacji swoich pasji, a nie zrobienia świetnego biznesu. Ale generalnie odbiór był bardzo pozytywny i budujący. Ważna jest długoterminowa budowa klubu, który będzie miał widzewski charakter i promował jego wartości.

Jaki ma pan na to pomysł?

Trzeba robić swoje, nie czekając na księcia z bajki i mitycznego inwestora. W warunkach polskich pozyskanie kogoś z zagranicy jest trudne, bo nasze kluby nie grają w europejskich pucharach. Dlatego ludzie z wielkimi pieniędzmi szukają drużyn w innych miejscach Europy, w ligach z większymi wpływami z praw telewizyjnych.

To samo dotyczy inwestycji najbogatszych Polaków. Mamy przykład pana Solorza i jego inwestycję w Śląsk Wrocław, Wojciechowskiego w Polonię Warszawa, czy Jakubasa w Motor Lublin, który też nie zdołał awansować. XXI wiek to nie jest dla klubu pasmo sukcesów - przeżył dwie upadłości i walczy o powrót do ekstraklasy.

Walka o wyższe cele może wymagać większych zasobów finansowych, ale my jesteśmy dopiero na początku tej sportowej drogi. Trwa przebudowa stylu drużyny i jak na razie idzie w dobrym kierunku. Pracujemy też mocno nad organizacją klubu. Dbam o to, aby Widzew miał swoją tożsamość.

Jak pan patrzy na wynik sportowy?

Jesteśmy powyżej oczekiwań z początku sezonu. Proszę pamiętać, że my dopiero niedawno przebudowaliśmy istotnie drużynę. Wymieniliśmy trenera, zaprosiliśmy do współpracy wielu nowych piłkarzy i było duże ryzyko, czy nam ten projekt od razu wypali. Jest sporo silnych zespołów z podobnymi aspiracjami i widać to w tabeli.

Zdajemy sobie sprawę, że proces budowy drużyny nie jest zakończony. Cieszmy się na razie z tego co jest. Dla mnie fantastyczną sprawą jest nasza skuteczność i ofensywny styl. Strzeliliśmy jesienią 35 goli.

Oczywiście miejsce Widzewa jest w ekstraklasie. Nie wyobrażam sobie tego klubu bez ambicji. Myślę, że każdy widzewiak powinien chcieć kolejnego mistrzostwa. I to nie jest tak, że obiecuję to za rok czy za dwa i zależy od wielu okoliczności, ale Widzew musi wrócić do czołówki polskiego futbolu, choć droga nie będzie łatwa. Jest co robić!

Co jest do poprawy?

Chociaż byłem blisko klubu, to jednak nie wiedziałem wielu rzeczy. Sądziłem, że niektóre sprawy były lepiej poukładane.

Jak oceni pan działalność Martyny Pajączek?

Liczyłem, jak chyba wszyscy, na znacznie więcej, pewne sprawy były rozczarowaniem. Zabrakło tego, co najważniejsze, czyli przeniesienia dobrych wzorców do naszego klubu i ich wdrożenia. Dlatego ciągle mamy dużo do zrobienia.

Odbudowując klub oparł się pan na ludziach z zewnątrz. Czy nie przeszkadza, że nie mają widzewskiego DNA?

Bardzo chętnie oparłbym budowę klubu na ludziach tylko związanych bezpośrednio z Widzewem. Niestety, przez ostatnie dwadzieścia lat nie było wielkich sukcesów, a więc trochę oddaliliśmy się od najlepszych. Jestem zdania, że trzeba czerpać z dobrych wzorców.

Kibice Widzewa imponują frekwencją na stadionie. Czy uda się rozbudować ten obiekt?

Na pewno boli, że wszyscy chętni nie mogą się pojawić na naszych trybunach. Rozbudowa stadionu nie jest łatwa. Czynimy pewne starania, ale to trudna technicznie operacja i pamiętajmy, że stadion nie jest naszą własnością, są kwestie gwarancji. Gdyby rozpocząć rozbudowę, to trzeba będzie drastycznie ograniczyć sprzedaż karnetów na przynajmniej rok. Nie wiem, czy to nasi fani będą w stanie zaakceptować. Ale trzeba szukać dobrych rozwiązań, abyśmy mogli budować klub na zdrowych zasadach.

Będą transfery?

Oczywiście, że myślimy o wzmocnieniach, ale to kwestia możliwości klubu i dostępności piłkarzy. Skończyła się runda, usiedliśmy od razu do oceny drużyny i mamy jasne rekomendacje sztabu szkoleniowego, na które pozycje potrzeba nowych twarzy. I to nie tylko z myślą o rundzie rewanżowej, ale już też o następnym sezonie. Trzeba pamiętać, że w przerwie zimowej wolnych zawodników na rynku jest dużo mniej niż latem i będziemy trzymać się zdrowych zasad transferowych.

Patrzy pan z zazdrością na to, jak inne miasta pomagają swoim sztandarowym klubom?

Wiele miast o wiele mocniej wspiera swoje drużyny i dzięki temu mogą łatwiej funkcjonować. My działamy w Łodzi i jest, jak jest. Doceniamy wzajemne relacje, ale pewnie, że przydałaby się każda złotówka. Na pewno pomoc miasta jest istotnym elementem dla każdego klubu. Myślę, że na łódzki sport powinno być więcej pieniędzy. To ważny element lokalnej tożsamości i dobry nośnik promocji.

Korzystając z okazji, całej widzewskiej społeczności - piłkarzom, trenerom, pracownikom i przede wszystkim wiernym kibicom - składam serdeczne życzenia zdrowych i spokojnych świąt, a w nowym roku - awansu do ekstraklasy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany