Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Dworczyk z Koluszek od pięciu lat jest w podróży. Był w 25 krajach, na dłużej zatrzymała go Tanzania

Karolina Brózda
Karolina Brózda
Tomasz Dworczyk z Koluszek właśnie skończył 35 lat. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ostatnie 5 spędził… w podróży.Czytaj, zobacz ZDJĘCIA na kolejnych slajdach >>>
Tomasz Dworczyk z Koluszek właśnie skończył 35 lat. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ostatnie 5 spędził… w podróży.Czytaj, zobacz ZDJĘCIA na kolejnych slajdach >>>Podróż za Milion Zdjęć
Tomasz Dworczyk z Koluszek właśnie skończył 35 lat. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ostatnie 5 spędził… w podróży.

- Zacząłem w Tajlandii, dokąd pojechałem na swoje 30. urodziny, i od tamtej chwili nie mogę przestać podróżować - śmieje się Tomek. - W ciągu tych 5 lat zwiedziłem oraz zamieszkałem w kolejno: Dubaju, Tajlandii, Kambodży, Malezji, Singapurze, Indonezji, Brunei, Australii, na Filipinach i Tajwanie, w Chinach, Macau, Hong Kongu i Katarze.

- Do Tanzanii trafiłem przez przypadek - opowiada. - Pracowałem w Wietnamie jako nauczyciel angielskiego w przedszkolu, żeby zebrać pieniądze na wyjazd do Ameryki Południowej. Nagle zaczęła się pandemia, a rząd Wietnamu poprosił, żeby nie wyjeżdżać, bo potrzebują nauczycieli.

Tomasz został więc na kolejne 4 tygodnie w przekonaniu, że szkoły niebawem zostaną otwarte.

- Nagle z dnia na dzień podano komunikat, żeby opuścić Wietnam, bo pandemia rozpętała się już na całego - mówi podróżnik. - Nie mogłem już wrócić do Polski, bo granice Europy zostały zamknięte. Nie mogłem też zostać w Azji, bo nie przyjmowała turystów. Otwarte pozostawały jeszcze Brazylia, Meksyk i Australia. I tak trafiłem do Australii, w dodatku bez oszczędności, które pochłonęła cena biletu. Musiałem znaleźć pracę.

- W czasie lockdownu działały jedynie place budowy, więc zatrudniłem się jako pomocnik murarza, potem dekarza... i tak łapałem się każdego zajęcia, byle przetrwać i odłożyć na dalsze podróże - wspomina Tomasz. - Dopiero pół roku później Australia poluzowała obostrzenia i mogłem wyjechać.

Kiedy koluszkowianin dowiedział się, że Tanzania ma otwarte granice, od razu kupił bilet lotniczy.

- Wysłałem swoje CV oraz portfolio (jestem fotografem) do 300 hoteli na Zanzibarze - mówi 35-latek. - W liście motywacyjnym dodałem, że nie chcę wypłaty, tylko nocleg i wyżywienie, a w zamian będę robił zdjęcia reklamowe i filmy promujące hotel.

Pieniądze były Tomkowi potrzebne jedynie po to, żeby móc kupować bilety i wizy.

- Z 300 hoteli otrzymałem trzy zaproszenia do współpracy - wspomina koluszkowianin. - Na Zanzibarze wylądowałem, mając 80 dolarów, bo wszystkie oszczędności zainwestowałem w nowy aparat, kamerę i drona (Tomasz podczas swoich peregrynacji realizuje autorski projekt „Podróż Za Milion Zdjęć”, który również pomaga mu w zbieraniu środków na wyjazdy).

Koluszkowianin dogadał się z Holendrem, który na Zanzibarze ma sieć hoteli.

- Uzgodniliśmy, że będę tworzył filmy i zdjęcia w zamian za pobyt all inclusive we wszystkich jego hotelach - mówi Tomek. - Miałem szczęście, że na Zanzibar zaczęli przyjeżdżać Polacy, a tylko ja w tej sieci hoteli rozmawiałem po polsku. Zaproponowałem więc, że zajmę się polskimi turystami jako rezydent i przewodnik.

Od tego momentu koluszkowianin zaczął organizować dla Polaków safari w Parku Narodowym Selous.

- W każdą środę witałem samolot turystów z Polski - mówi 35-latek. - W końcu mogłem porozmawiać w moim ojczystym języku (śmiech). Później zabierałem grupę śmiałków i lecieliśmy nad oceanem prosto w sam środek dżungli. To, o czym marzyłem całe życie, czyli fotografowanie zwierząt na safari, stało się moją pracą.

Zdjęcia Tomka szybko stały się jego wizytówką.

- Choć nigdy nie planowałem wyjechać do Afryki, to po 5 latach podróżowania i zwiedzeniu 25 krajów na czterech kontynentach, to właśnie Tanzania zatrzymała mnie na dłużej - mówi Tomasz. - A może i na zawsze...

Kiedy koluszkowianin zobaczył, jak bardzo wysportowani są Tanzańczycy, postanowił pokazać im moją drugą pasję, czyli deskorolkę.

- Na Zanzibarze nikt nie widział jeszcze tego sportu - mówi Tomek. - Miałem niesamowity ubaw, patrząc na Masajów, którzy stawiają pierwsze kroki na kawałku drewna z kołami i podpierają się dzidą (śmiech).

Koluszkowianin postanowił więc otworzyć szkołę deskorolki „Move Zanzibar”. Planuje też zbudować tu pierwszy skatepark.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany