Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nie była wiosna widzewiaków

(bart)
Bartłomiej Pawłowski był wiosną jednym z kluczowych graczy drużyny z al. Piłsudskiego
Bartłomiej Pawłowski był wiosną jednym z kluczowych graczy drużyny z al. Piłsudskiego paweł łacheta
Nikt o zdrowych zmysłach nie mógł, a raczej nie powinien oczekiwać od piłkarzy Widzewa, że w zakończonej niedawno rundzie wiosennej ekstraklasy będą walczyć o europejskie puchary. Mieliśmy jednak prawo wierzyć, że łodzianie uplasują się w środku ligowej tabeli.

Nie oszukujmy się. Naszym zdaniem, poziom polskiej ekstraklasy wcale się nie podniósł, a jeśli już mówić o tym, że coraz więcej klubów jest w stanie toczyć wyrównaną rywalizację z głównymi faworytami do mistrzowskiego tytułu (a za takich były uważane Legia i Lech), to świadczy to o równaniu w dół, nie zaś w górę.
W tym kontekście dopiero trzynaste miejsce podopiecznych trenera Radosława Mroczkowskiego musi i powinno budzić spory niedosyt.
Oczywiście, mamy świadomość ogromnych problemów organizacyjno-finansowych, z którymi cały czas Widzew musi się borykać.
Szkoleniowiec ma rację, na dłuższą metę to powoduje rozprężenie w zespole, a brak obiecanych pieniędzy na koncie sprawia, że coraz większe grono zawodników nie jest wystarczająco skupionych na walce na murawie. A na niej o wyniku często decyduje przecież jeden poważny błąd.
To jednak nie tłumaczy tego, że tak często musieliśmy oglądać czterokrotnych mistrzów Polski, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z drużynami wcale nie będącymi w najwyższej formie. Kto wie, czy nie najlepszą ilustracją tej tezy jest przegrane starcie w Krakowie z Wisłą 0:1. ,,Biała Gwiazda’’ była wtedy zupełnie bezbarwna, ale i tak dostała prezent od gości (fatalne podanie Dino Gavricia, po którym gola zdobył Patryk Małecki, przeszło już do historii).
Do tego dochodzą chociażby wstydliwe porażki z Lechią i Podbeskidziem, po których widzewiacy powinni zrzec się swoich miesięcznych poborów (zakładając, iż akurat wpłynęły na ich konta). Naprawdę można było zająć wyższe miejsce dokładnie w tym samym składzie.
Na szczęście nie wszystko było złe, to byłoby krzywdzące dla Widzewa. Wystarczy przypomnieć spotkania z Jagiellonią (wygrane 3:0) lub remis z Legią (1:1). W tym drugim meczu zobaczyliśmy łodzian, którzy mieli pomysł na grę, potrafili go zrealizować i zupełnie nie bali się warszawiaków. Oby tak częściej...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany