Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- To był zabytek! Biegły o zburzonej zajezdni przy ul. Dąbrowskiego

(ij)
Wyburzanie zajezdni na skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Kilińskiego rozpoczęło się 14 września 2012 r.
Wyburzanie zajezdni na skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Kilińskiego rozpoczęło się 14 września 2012 r. Krzysztof Szymczak
– Zajezdnia tramwajowa przy ulicy Dąbrowskiego była ważnym dziełem architektury lat międzywojennych, zasługiwała na wpisanie do rejestru zabytków i poddanie ochronie – stwierdził przed Sądem Rejonowym Łódź-Widzew prof. Krzysztof Stefański, kierownik Katedry Historii Sztuki Uniwersytetu Łódzkiego, który występował jako biegły w procesie Romana B., oskarżonego o zburzenie tej zajezdni. – Był to obiekt z elementami art deco, wyjątkowy w skali polskiej i europejskiej. Było dla mnie szokiem, że został zniszczony i muszę o nim mówić w czasie przeszłym.

Zdaniem prof. Stefańskiego, także po pożarze zajezdnia nie straciła waloru zabytku.
– Spłonął dach, ale konstrukcja i mury zachowały się – mówił przed sądem biegły. – Dach można było bez problemu odtworzyć.

Znawca architektury stwierdził też, że w innych miastach, np. we Wrocławiu, takie hale są adaptowane na obiekty muzealne, kulturalne lub komercyjne.

Do rozbiórki zabytkowej zajezdni doszło 14 września 2012 r. Wywołało to powszechne oburzenie łodzian. Władze miasta zawiadomiły prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. W wyniku prowadzonego przez śledczych postępowania skierowano sprawę do sądu. Roman B., przedsiębiorca z gminy Rzgów i właściciel zajezdni, którą odkupił od MPK, został oskarżony o zburzenie zabytku bez zgody konserwatora. Początkowo sąd umorzył sprawę bez wszczęcia procesu. Prokuratura i służby odwołały się jednak od tej decyzji.

Sąd wyższej instancji nakazał rozpatrzyć sprawę w normalnym trybie. Na kolejnej rozprawie miał zeznawać ostatni świadek. Obrońca oskarżonego wniosła jednak, by na świadka powołać także prof. Krzysztofa Pawłowskiego, architekta z Politechniki Łódzkiej, a sąd przychylił się do tego wniosku. Gdy wojewódzki konserwator zabytków chciał wpisać zajezdnię do rejestru zabytków (była już wpisana do ewidencji zabytków, co także dawało jej pewną ochronę), prof. Pawłowski na zlecenie właściciela obiektu wydał opinię, że po pożarze stracił on walory zabytku.

– Ta opinia wywołała oburzenie w całym środowisku znawców łódzkiej architektury – stwierdził prof. Krzysztof Stefański.

Następna rozprawa odbędzie się 27 października.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany