Motocyklista zmarł 11 czerwca, mając zaledwie 48 lat. Jak mówią przyjaciele, przegrał walkę ze śmiertelną chorobą, z którą zmagał się od dłuższego czasu.
- Traktowaliśmy go jak brata - podkreśla Franc z klubu motocyklowego Group of Franc, do którego należał Bikers. - Był cudownym człowiekiem, pełnym ciepła i radości, zawsze można było na niego liczyć. Jego salon stanowił azyl dla wszystkich motocyklistów w Łodzi. Tam się spotykaliśmy, rozmawialiśmy. Jest nam bardzo ciężko pogodzić się z jego śmiercią.
Na pogrzeb Bikersa przybyli członkowie niemal wszystkich łódzkich klubów motocyklowych, m.in. Knight Riders, Berserkers i Gold Wing Club.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?