Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taksówkarz nie musi być mężczyzną. Płeć piękna za kółkiem

(g)
Termos z ciepłą herbatą wozi z sobą każdy taksówkarz - mówi pani Elżbieta. - Przydaje się, gdy pracuje się cały dzień w samochodzie.
Termos z ciepłą herbatą wozi z sobą każdy taksówkarz - mówi pani Elżbieta. - Przydaje się, gdy pracuje się cały dzień w samochodzie. Krzysztof Szymczak
Po Łodzi jeździ blisko 10 tys. taksówek. Za kierownicą zaledwie dwudziestu siedzą kobiety. Jedne wybrały zawód z konieczności, inne usiadły za kółkiem z ciekawości i dla przygody.

Siła doświadczenia
Pani Elżbieta Bałczyńska ma 61 lat i jest najstarszą łódzką taksówkarką.
- Pracuję w fachu od czternastu lat, przez ten czas przejechałam pół miliona kilometrów - mówi. - Usiadłam za kółkiem, bo nie wyszedł mi interes, który wcześniej prowadziłam.

Przez dwanaście lat pani Elżbieta jeździła tylko w Pabianicach. Miała volvo 740 z 1986 roku.
- Na brak kursów nie narzekałam - śmieje się pani Elżbieta. - Wóz był ekonomiczny, bezpieczny i bezawaryjny. Raz tylko musiałam zmienić w nim koło.

Dwa lata temu pabianiczanka postanowiła spróbować swych sił w Łodzi. Zrobiła dodatkową licencję i kupiła nowy samochód, skodę octavię.
- Pierwszy kurs w nowym mieście wypadł dramatycznie - wspomina. - Na początek GPS pokierował mnie pod niewłaściwy adres. Klientka nie kryła wściekłości. Tak mnie to zestresowało, że gdy poprosiła o kurs pod Teatr Muzyczny, to nie wiedziałam, jak tam dojechać. Po prostu zapomniałam. Od tamtej pory nie ufam nawigacji.

Pani Elżbieta jeździ taksówką każdego dnia.
- Rozpoczynam pracę rano i kończę po południu, robię sobie przerwę na obiad, a czasem na fryzjera, bo mimo wieku nadal chcę wyglądać szałowo - mówi ze śmiechem.

Przygoda za kierownicą
Najmłodsza łódzka taksówkarka ma 24 lata, ukończone studia, kochającego męża i zaledwie trzy miesiące stażu. Za kółko trafiła wprost z... agencji reklamowej.
- Zajmowałam się tam organizacją kampanii, ale nie było to moje wymarzone zajęcie - tłumaczy Kamila Mytkowska. - Stresu płynącego z pracy było więcej niż satysfakcji. Więc rzuciłam to i zaczęłam wozić ludzi.

Atrakcyjna brunetka mimo krótkiego stażu za kierownicą radzi sobie całkiem dobrze. Nie tylko potrafi błyskawicznie dowieźć klienta pod wskazany adres, ale także w razie konieczności naprawić uszkodzony samochód.
- Jeździć zaczęłam rozklekotanym mercedesem C200, zdarzało się więc, że na postoju musiałam wymieniać bezpieczniki lub naprawiać uszkodzoną przepustnicę - mówi pani Kamila. - Od kilku dni jeżdżę czarnym bmw. Choć używane, jest w dobrym stanie. O naprawy więc martwić się nie muszę.

Taksówką za narzeczonym
Monika Chmielewska ma 28 lat i od czterech lat jeździ taksówką. Nim zaczęła pracować w Łodzi, była taksówkarką w... Warszawie.
- Na początku jeździłam tam na zmianę z mamą, później przesiadłam się do własnego samochodu - opowiada. - Do Łodzi trafiłam za narzeczonym. Miałam dobry wóz i fach w ręku, więc postanowiłam zrobić drugą licencję i jeździć również tutaj.

Jak mówi pani Monika, w Łodzi jeździ się dwukrotnie mniej, ale zarabia się tyle samo.
- W Warszawie robiłam dziennie 200 km - opowiada. - Choć dystans, który pokonuję, jest mniejszy, to finansowo wychodzi podobnie, bo w Łodzi kursuję za wyższą stawkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany