Takiego Widzewa nie można się wstydzić

Jeszcze nie tak dawno z Widzewa głównie w Polsce się śmiano. Nawet nie było to wcale aż takie dziwne.

Wręcz przeciwnie. Przypomnijmy choćby czasy trenera Wojciecha Stawowego, który wraz ze swoim asystentem Krzysztofem Przytułą chciał uczynić z łodzian Barcelonę, a nie wystawiał do walki w I lidze najlepiej dysponowanych zawodników. Wcześniej fani widzewiaków załamywali ręce, obserwując popisy drużyny pod wodzą Rafała Pawlaka, a wcześniej pasywnie grający zespół Włodzimierza Tylaka. Wszystkiemu przyglądał się właściciel klubu Sylwester Cacek, który niemal każdą swoją kolejną wypowiedzią doprowadzał do szewskiej pasji sympatyków czterokrotnego mistrza Polski. Na szczęście on i jego najbliżsi współpracownicy nie mają już nic wspólnego z obecnym Widzewem i oby już nigdy nie mieli.

Wszystko to doprowadziło do upadku zasłużonego klubu. Na szczęście się odrodził i teraz z siłą pancernego pociągu, używając porównania jednego z polskich polityków, zmierzą w stronę trzeciej ligi.

Niektórzy nadal narzekają, argumentując, iż trzeba będzie jeszcze długo czekać na powrót na futbolowe salony. Być może, ale innej drogi nie ma.

Na razie wypada się więc cieszyć z imponującej wiosny w wykonaniu podopiecznych trenera Marcina Płuski. Komplet trzynastu zwycięstw musi robić wrażenie. Do tego trzeba podkreślić, że widzewiacy grają nie tylko efektywnie, ale również efektownie. Wypracowali sobie własny, niepowtarzalny styl i po prostu cieszą się piłką.

W jutrzejszym meczu ze Zjednoczonymi Płuska znów będzie miał komfort wyboru. Żaden z zawodników nie pauzuje za kartki, więc, pomijając kilku kontuzjowanych od dłuższego czasu piłkarzy, szkoleniowiec nie może narzekać. Nic, tylko znów zwyciężyć!