Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak wielokrotny morderca "Skorpion" uciekał z wrocławskiego więzienia. Znamy szczegóły

Andrzej Zwoliński
Andrzej Zwoliński
Krzysztof Gawlik, pseudonim Skorpion próbował uciec z Zakładu Karnego przy ulicy Kleczkowskiej we Wrocławiu.
Krzysztof Gawlik, pseudonim Skorpion próbował uciec z Zakładu Karnego przy ulicy Kleczkowskiej we Wrocławiu. Gazeta Wrocławska
Dotarliśmy do szczegółów próby ucieczki z celi, podjętej na początku sierpnia przez Krzysztof Gawlika o pseudonimie Skorpion. To jeden z najgroźniejszych wrocławskich przestępców, wielokrotny morderca. O tym, że kolejny już raz próbował uciec z więzienia, pisaliśmy przed tygodniem. Teraz nieoficjalnie wiemy, że wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż powiedział nam rzecznik Zakładu Karnego Nr 1 przy ulicy Kleczkowskiej. Wielokrotny zabójca, wyposażony w linę, podobno zdołał przebić ścianę celi, znajdującej się na parterze jednego z pawilonów. Strażnicy zatrzymali go niemal w ostatnim momencie, gdy przeciskał się już na zewnątrz.

Krzysztof Gawlik to jeden z najgroźniejszych i najbardziej brutalnych, wielokrotnych morderców w powojennej Polsce. Na koncie ma pięć zabójstw z użyciem pistoletu maszynowego skorpion z tłumikiem – stąd jego pseudonim. Od lat przebywał na oddziale dla niebezpiecznych więźniów Zakładu Karnego przy ulicy Kleczkowskiej we Wrocławiu.

Z relacji osób, które chcą zachować anonimowość wynika, że to co zrobił Gawlik, wyglądało niemal tak jak w słynnym amerykańskim filmie „Skazani na Shawshank”.

Skorpion przy pomocy metalowego płaskownika wyjętego ze swojej pryczy, niezauważony przez strażników, zdołał wygrzebać pokaźny otwór w ścianie celi. Poniemiecki, wilgotny mur z cegieł okazał się przeszkodą dość łatwą do pokonania. Po mocniejszym naruszeniu zaprawy, cegły dało się swobodnie wyciągać rękami. Podobno w ciągu dwóch nocy udało mu się usunąć na tyle dużo cegieł, wyciągnąć ramę okna i poluzować kratę, że był w stanie dość swobodnie przecisnąć się na więzienny dziedziniec. Do podjęcia próby, dodatkowo mogło zachęcić go, to że jego cela znajdowała się na parterze pawilonu. Skorpion staranie wybrał miejsce w którym przebił ścianę – tuż pod oknem, częściowo zasłoniętym przez pryczę i niewidocznym dla strażników, monitorujących w nocy przez wizjer, co się dzieje w celi. Groźny zabójca przygotował 12-metrową linę z hakiem, przy pomocy której zamierzał pokonać więzienny mur, oddzielający dziedziniec od ulicy. Linę sporządził z koca i z powiązanych woreczków od chleba. Hak wykonał z części taboretu. Strażnicy zauważyli go niemal w ostatniej chwili - gdy przeciskał się na zewnątrz celi.

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, to że Gawlik mógł niepostrzeżenie przez całą noc drążyć dziurę w ścianie, wynikało z mocno osłabionej obsady Zakładu Karnego we Wrocławiu. W więzieniu brakuje tak wielu pracowników, ze część posterunków pozostaje nieobsadzona lub ich obsada jest niewystarczająca. - Ludzie wykonują często obowiązki dwóch, czy trzech osób. Nie wiadomo, czy w nocy, gdy Gawlik drążył dziurę w ścianie, ktokolwiek w ogóle zaglądał do jego celi – usłyszeliśmy od naszego informatora.

Wersja, którą usłyszeliśmy, znacząco różni się od wyjaśnień rzecznika wrocławskiego zakładu karnego. Starszy szeregowy Rafał Podruczny, powiedział nam, że strażnicy dość szybko zauważyli, że krata w celi Gawlika została naruszona. Z jego relacji wcale nie wynikało, że Skorpionowi udało się wybić dziurę w ścianie, przez którą o mały włos udało mu się zbiec. Nie było też mowy i przygotowanej przez niego linie z hakiem. Poprosiliśmy go o skomentowanie tych rozbieżności. Wciąż czekamy na odpowiedź.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w Zakładzie Karnym przy Kleczkowskiej zarządzono kontrolę z Warszawy, a Krzysztof Gawlik został przeniesiony do Zakładu Karnego w Wołowie. Zresztą do tego samego, z którego próbował uciec w 2004 roku. Podobnie jak we Wrocławiu, Gawlik przy pomocy rurki i płaskownika wyrwanego z łóżka próbował przekuć mur celi. Jak twierdzili wtedy funkcjonariusze, niewiele brakowało by jego plan zakończył się powodzeniem.

Przypomnijmy Krzysztof Gawlik ma na koncie pięć zabójstw z użyciem pistoletu maszynowego skorpion z tłumikiem. Pierwszą ofiarą Gawlika była niespełna 18-letnia prostytutka z Poznania. Kolejnymi ofiarami byli wrocławska prostytutka i związany z nią mężczyzna. W marcu 2001 roku Gawlik zabił kolejne dwie osoby - małżeństwo K. z Wrocławia, najprawdopodobniej odpowiedział na ich ofertę sprzedaży samochodu. Gawlika zatrzymano krótko potem, gdy po pijanemu spowodował wypadek i próbował uciec z miejsca zdarzenia. Policjanci znaleźli w jego samochodzie pistolet maszynowy z tłumikiem. Za każde z zabójstw usłyszał wyrok dożywocia. Dopiero po 2050 roku będzie mógł się starać o warunkowe zwolnienie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tak wielokrotny morderca "Skorpion" uciekał z wrocławskiego więzienia. Znamy szczegóły - Gazeta Wrocławska

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany