Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice łódzkich labiryntów [ZDJĘCIA]

Bohdan Dmochowski
Potężny schron obronny został wybudowany pod Halą Sportową przy ul. Skorupki.
Potężny schron obronny został wybudowany pod Halą Sportową przy ul. Skorupki. Łukasz Kasprzak
O ciągnących się pod Łodzią podziemnych budowlach – bunkrach, schronach i tunelach, krąży wiele opowieści. Większość tych obiektów pochodzi z okresu obu wojen światowych i zimnej wojny. Kiedyś miały zatrzymać bomby, teraz są obiektami zainteresowania poszukiwaczy wrażeń, a dla władz miasta wylęgarniami przeróżnych kłopotów.

Pod Łodzią jest ich 700

Co najmniej dobę mieli przetrwać łodzianie ukrywający się w schronach podczas nalotów bombowych. Były w nich woda, filtrowane powietrze, suchy prowiant, a także toalety. Najwięcej takich budowli powstało w mieście podczas zimnej wojny, do dziś przetrwało około siedmiuset.
Właśnie o nie dopytują łodzianie w oddziale spraw obronnych i obrony cywilnej urzędu miasta od czasu, gdy rozgorzał konflikt zbrojny w Donbasie.
Tymczasem te schrony, które były kręgosłupem systemu obrony cywilnej Łodzi, już nie są w gestii Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Łodzi. Nie należy do niego nawet ukryty za drzwiami ze stali i betonu schron pod budynkiem Urzędu Miasta.
Wejścia do schronu strzegą potężne, stalowe drzwi. Wyglądają jak wpasowana w ścianę opoka, którą mógłby skruszyć tylko uzbrojony w łom gladiator. Za tą ważącą 2 tony konstrukcją z podwójnej, grubej na palec stalowej blachy, spojonej żelbetonową wlewką, są drugie, bliźniacze pancerne drzwi.
Były hermetycznie uszczelnione na wypadek chemicznego lub radioaktywnego skażenia. Zawieszone pod sufitem żarówki oświetlały długi na kilka metrów korytarz. Wchodziły nim w sytuacjach kryzysowych najważniejsze odoby, z prezydentem Łodzi na czele. Jak często i jak długo tam przebywali – tego nie wie nikt, ale w czasach zimnej wojny i straszenia atomem pewno nieraz urządzano tam „próbne manewry”. Miejsce dla wodza, czyli „prezydencki gabinet”, to bunkier z chropowatymi ścianami i zwisającym tuż nad głową, grubym na dwa metry żelbetowym sufitem.
Najbardziej tajemnicze są, sięgające tylko do ramion dorosłego mężczyzny, również pancerne i hermetyczne drzwi prowadzące do... kanału, zakończonego wyjściem na dziedziniec wewnętrzny magistratu.

Pod hotelami

Zwykłym łodzianom musiały wystarczyć ryte w ziemi przed 1939 rokiem tak zwane szczeliny – problematyczna ochrona przed artyleryjskim ostrzałem lub bombardowaniem. Resztki takich szczelin wystają w formie pagórków w parkach – m.in. Źródliska czy Sienkiewicza. Z tego samego okresu pochodzą też schrony pod wieloma łódzkimi kamienicami. Natomiast Niemcy budowali rękami więźniów Radogoszcza schrony przeciwlotnicze na terenie Łodzi. Pierwszy powstał na przełomie 1942 i 1943 roku przy ul. Hotelowej. Łączył on tunelem Grand Hotel z hotelem Savoy.
Zabetonowana zimna wojna
Gęsta sieć schronów pod Łodzią to już tylko historia. Puklerz nad głowami łodzian w postaci podziemnych budowli ochronnych przestał praktycznie istnieć, a o rejonach ewakuacji zbiorowej przeciętny Kowalski nic nie wie, bo są tajne przez poufne.
Wojciech Źródlak, kustosz Muzeum Tradycji Niepodległościowych – Oddział Radogoszcz, analizował sporządzony przez Niemców plan schronów pod Łodzią z 1944 roku.

– Są na nim między innymi miejsca grupowania ludności na wypadek ataku bombowego czy ostrzału artyleryjskiego – wyjaśnia. – Takich budowli różnej wielkości i typu były setki. Do nich należały bunkry z czasów pierwszej wojny, ale też system szczelin przeciwlotniczych pobudowany w Łodzi w 1939 roku. Nadal są widoczne, choćby w parku Sienkiewicza, pozostałości po nich. To porośnięte trawą kopczyki.

Pan Wojciech twierdzi, że takimi zaniedbanymi i zapomnianymi schronami są usiane osiedla pobudowane w latach 50.
– Na Kozinach – przypomina – widoczne na podwórkach wystające metr nad powierzchnią budyneczki to nic innego, jak wyjścia awaryjne ze znajdujących się pod domami schronów. Łodzianie mieli przeżyć w nich atak chemiczny.

Jednym z największych, ale też najlepiej zachowanych bunkrów, jest schron w parku Poniatowskiego. Miejsce, w którym się znajduje, wskazują wystające z ziemi wieżyczki, a w zasadzie wywietrzniki schronu. Dziś jest on zamknięty, nie można do niego wejść bez zezwolenia. Ale jeszcze do połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku bez problemów można było poznać jego tajemnice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany