Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szukała pracy... Przez przypadek została kurierką... gangsterów

Krzysztof Zając
Teresa Jagieła nigdy nie zapomni upokorzenia jakie przeżyła na komendzie.
Teresa Jagieła nigdy nie zapomni upokorzenia jakie przeżyła na komendzie.
Teresa Jagieła z Widzewa - Wschodu została mimowolną kurierką gangu, wyłudzającego pieniądze na tzw. wnuczka. Przeżyła horror przesłuchania, skucia kajdankami i doby spędzonej w policyjnej izbie zatrzymań. Wszystko dlatego, że szukała pracy.

* Zatrudnili ją oszuści wyłudzający pieniądze na tzw. wnuczka W celi spędziła 24 godziny, chociaż była niewinna.

- Dałam ogłoszenie w internecie i podałam swój numer telefonu. Gdy odezwała się firma „Jeż”, prowadzona rzekomo przez brata i siostrę, nie miałam żadnych podejrzeń, szczególnie że ich ofertę pracy znalazłam także w gazecie. Numer telefonu, z jakiego dzwonili, zgadzał się z tym, jaki był w ogłoszeniu - opowiada pani Teresa.

Firma zaproponowała jej pracę kuriera odbierającego i przekazującego przesyłki. Kobieta miała przede wszystkim być dyspozycyjna. W przypadku zlecenia natychmiast wsiąść do taksówki i jechać we wskazane miejsce.

Warunki pracy wydawały się wyjątkowo atrakcyjne. Pensja miesięczna w wysokości 1 tys. zł, do tego 10 procent prowizji od wartości każdej przesyłki i zwrot kosztów za taksówkę. Dla emerytki to atrakcyjna kwota. Dlatego bez zastrzeżeń zgodziła się przyjąć pracę. Umowa była zawarta ustnie, przez telefon. Podpisana miała być później, gdy kurierka wykaże się zaangażowaniem.

- Pierwsze zlecenia były... na próbę - tak mi właściciele firmy tłumaczyli. Dzwonili i kazali jechać we wskazane miejsce. Po chwili dzwonili ponownie... odwołując zlecenie i tłumacząc, że tylko sprawdzali moją gotowość.

Pierwsze prawdziwe zlecenie dostała pani Teresa 16 maja. Miała pojechać do klienta i odebrać przesyłkę. Nie powiedzieli jej jaką. Gdy była na miejscu, u starszego pana mieszkającego w domku jednorodzinnym, zadzwonili jeszcze raz. Okazało się, że ma dostać od niego pieniądze.

- To była dziwna sytuacja, bo jednocześnie dzwonili do mnie i do mężczyzny, u którego się pojawiłam. On dostawał polecenie, by wydać mi pieniądze - jak usłyszałam - a ja miałam je ze sobą zabrać. Z tego co ten starszy pan mówił, zrozumiałam, że jego syn jest sprawcą śmiertelnego wypadku, a pieniądze są po to, by odzyskał wolność, bo syn jest zatrzymany... Dopiero w tej chwili domyśliłam się, że to są oszuści. Pieniędzy nie wzięłam. Poprosiłam tego roztrzęsionego pana, by zadzwonił po policję. Sama też to zrobiłam... - relacjonuje pani Teresa.

Gdy policja pojawiła się na miejscu, sytuacja nagle się odwróciła. Teresa Jagieła, która była przekonana, że uratowała mężczyznę od utraty, jak się okazało 25 tysięcy złotych, stała się podejrzaną o udział w grupie przestępczej.

- Policjanci zawieźli mnie na komisariat. Twierdzili, że wpadłam na gorącym uczynku. Przesłuchiwano mnie w pomieszczeniu tuż przy śmierdzącej toalecie. Podpisałam ze strachu wszystko, co kazał policjant, bo twierdził, że inaczej na wolność nie wyjdę. Ale i tak skutą kajdankami zawieziono mnie do policyjnej izby zatrzymań. Na komendzie spotkałam tego starszego pana. On mi dziękował za uratowanie od straty pieniędzy, a ja mu pokazałam skute ręce - wspomina Teresa Jagieła.

U kobiety zrobiono przeszukanie mieszkania. W policyjnej izbie zatrzymań spędziła dobę. Złożyła skargę na niesłuszne zatrzymanie, a także nieprawidłowe działanie funkcjonariuszy.

W miniony wtorek Sąd Rejonowy dla Widzewa uznał jednak, że zatrzymanie i działanie policji było uzasadnione, bo gdy funkcjonariusze pojawili się na miejscu, mogli przypuszczać, że kobieta jest w zmowie z oszustami.

Dotarliśmy do Mariana B., który tylko dzięki pechowej kurierce uniknął straty pieniędzy. Jest jej wdzięczny, że w porę zorientowała się w oszustwie. To samo powiedział policji, gdy był przesłuchiwany zaraz pozatrzymaniu kobiety.

Joanna Kącka, rzecznik prasowy KWP, twierdzi, że kurierka była przesłuchiwana nie jako podejrzana, lecz jako... świadek i nie usłyszała też żadnych zarzutów.

Pani Teresa jest zaskoczona! O tym, że nie jest ścigana jako wspólniczka oszustów, dowiedziała się dopiero od redakcji.

„Uratowałam człowieka przed oszustami, a policja potraktowała mnie jak kogoś z gangu.”

POKEMON GO. POKEMON GO ANDROID, POKEMON GO PORADNIK, POKEMON GO PRZEDMIOTY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany