Fani obydwu zespołów mają prawo być rozczarowani, bo przecież nie tak miało być. Panowie futboliści ŁKS robią wszystko, aby na finiszu sezonu wypaść z czołowej szóstki rozgrywek, a więc miejsc (2-6) dających dodatkowe prawo gry w barażach o piłkarską ekstraklasę.
Działacze ŁKS chowają głowę w piasek i udają, że problemu nie ma. Nikogo w klubie z al. Unii nie dziwi, nie pcha do podejmowania ważnych decyzji, nie denerwuje, nie bulwersuje, nie skłania do refleksji fakt, że zespół przegrał już dziewięć spotkań i tyle samo zremisował.
Może warto spojrzeć na sterników występującego klasę wyżej zespołu ze stolicy Dolnego Śląska. Działacze wrocławskiego klubu potrafili uderzyć pięścią w stół i zademonstrować niezadowolenie z postawy piłkarzy. Oczywiście straszenie zamrożeniem pensji zawodników jest wyłącznie zabiegiem pod publiczkę (bo podpisane umowy trzeba respektować), ale do kibiców poszedł jasny i klarowny przekaz, że nie zgadzamy się na takie traktowanie swoich zawodowych obowiązków przez futbolistów.
Ba, winę za zaistniałą sytuację w Śląsku wziął na siebie Dariusz Sztylka, czyli dyrektor sportowy klubu. Opublikował oświadczenie, w którym poinformował, że oddaje się do dyspozycji zarządu.
Można? Można, ale trzeba mieć nieco cywilnej odwagi, a przed wszystkim poczucia zawodowej przyzwoitości. Sztylka zdał sobie sprawę, że dalsze mydlenie oczu nie ma sensu, bowiem kibice doskonale znają się na futbolu i nie dadzą się kupić na tanie marketingowe chwyty.
Wyszedł z tej sytuacji z twarzą, czego niestety nie można powiedzieć o facecie, który w ŁKS bierze dyrektorską pensję. Krzysztof Przytuła, niezależenie od postawy drużyny, wiecznie żywy, jak nie przymierzając...
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?