Tomasz Rosiński: Wierzę w Industrię Kielce w Magdeburgu!

Czy to, że ktoś gra u siebie czy na wyjeździe na pułapie ćwierćfinału Ligi Mistrzów ma aż tak duże znaczenie?
Tomasz Rosiński: Może delikatnie. Są zawodnicy, którzy lubią bardziej grać na wyjazdach. Jednym to pomaga bardziej, innym mniej, ale ze swojej kariery zawodniczej pamiętam wyjazdowe zwycięstwa na trudnym terenie. Kielce są bardzo blisko Final Four, ale mierzą się z obrońcą tytułu.

Czyli nie ma mowy by świadomość gry w Magdeburgu paraliżowała zawodników z Kielc?
W żadnym wypadku. Oni mają rozegranych tyle trudnych spotkań i do każdego kolejnego podchodzą jak do zadania do zrealizowania. Kielce grają od wielu lat na najwyższym poziomie o poważne stawki i zrobią wszystko by pokrzyżować plany Magdeburga. Na pewno można się spodziewać widowiska na wysokim poziomie.

Ktoś kogoś może się bardziej bać?
Nie ma mowy o strachu. Jak ktoś dostał się do ćwierćfinału Ligi Mistrzów to prezentuje bardzo dużą klasę. Powiem banał, ale mogą decydować niuanse, chwile słabości. Liczono, że Industria wypracuje sobie większą przewagę w Kielcach, wygra z Magdeburgiem może różnicą trzech, czterech goli, ale wywalczyła zapas jednego trafienia. Magdeburg ma świetną drużynę, pełną gwiazd, ale Kielce mają się czym i kim przeciwstawić. Mistrzowie Polski w tym sezonie potrafili wychodzić z różnych opresji, trapiły ich kontuzje, rozmaite problemy. Teraz jest znacznie lepiej, choć wypadł jeszcze Michał Olejniczak. Kielce mają charakter i zapewne go pokażą w Magdeburgu.

Magdeburg, lub Industria mają zdecydowaną przewagę nad przeciwną stroną?
Każda liga, każda drużyna ma swój styl, choć nie zawsze to widać na pierwszy rzut oka. W Magdeburgu różnicę robią niscy rozgrywający, zespół potrafi grać bardzo szeroko, podoba mi się jeden na jeden Szweda Claara. Jest tam komu poświęcać uwagę, ale to akurat wie cały sztab z Kielc. Mistrzowie Polski mają szereg silnych punktów, a motywacji na rewanż w ćwierćfinale Ligi Mistrzów nikomu nie zabraknie.

Przegrany finał Ligi Mistrzów przed rokiem może jeszcze bardziej wpłynąć na motywację drużyny z Kielc?
Takie coś zawsze siedzi w głowie. Wtedy Kielce mogły wygrać finał, sytuacja dobrze się układała, ale wymknęła spod kontroli. Każdy chce wygrać Ligę Mistrzów, ale najpierw dostać się do Final Four. Kielce wypracowały sobie taki poziom, że co sezon są wymieniane w gronie kandydatów do zwycięstwa w najbardziej prestiżowych rozgrywkach. Żadna różnica, czy trafiasz w ćwierćfinale na Barcelonę, Veszprem, Magdeburg, każdego trzeba pokonać. Wierzę w sukces kielczan w Magdeburgu.

Zawodnicy Industrii mają prawo czuć się przemęczeni wyczerpującym sezonem?
Tak, ale nikt raczej o tym nie myśli. Oni się przyzwyczaili do napiętego terminarza, który najbardziej tyczy się potentatów. Trzeba po prostu grać, a w tym roku latem wielu czeka udział w igrzyskach olimpijskich. Nie ma co marudzić.

Rozmawiał Jaromir Kruk