Święto pszczoły w parafii św. Piotra i Pawła w Łodzi

Wczesna wiosna i upalne lato w tym roku nie były korzystne dla pszczół. Wegetacja była gwałtowna, rośliny szybko przekwitały, pszczoły musiały uwijać, by zdążyć zebrać nektar. Ale dały radę i wydajność jest zadowalająca. Teraz pszczoły powinny zacząć uspokajać się. Ciepła, długa jesień nie będzie im służyć. Gdy temperatura jest wyższa niż 10 st. C, owady wylatują z uli, a powinny odpoczywać po pracowitym sezonie.

– Jest dużo miodu lipowego, rzepakowego i akacjowego – mówi Janusz Gołębiewski należący do skierniewickiego koła związku pszczelarzy, właściciel wędrownej pasieki. W sezonie ładuje na przyczepę pięćdziesiąt uli, przymocowuje ją do samochodu i jedzie w Polskę. Gdy znajdzie skupisko kwitnących roślin, przy nich ule.

Dużo mówi się ostatnio o wymieraniu pszczół. Owady zabijają stosowane przez rolników pestycydy oraz choroba warroza.
Ale Krystyna Wrońska, właścicielka pasieki „Przysmak” w Starych Bylinach w gminie Rawa Mazowiecka, zauważa pocieszającą tendencję. Piętnaście lat temu brzezińskie koło pszczelarzy liczyło 40 członków dziś należy do niego 140 osób.
– Zapanowała moda na stawianie uli w ogrodach i na działkach. Ale ludzie chcą natychmiastowych efektów pracy pszczół. Mówię im: nie tak prędko. Prowadzenie pasieki wymaga wiedzy, warto skończyć kursy i szkolenia, zaprzyjaźnić się z doświadczonym pszczelarzem – radzi pani Krystyna.