Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święta WIELKANOCNE w Łodzi na starych zdjęciach redaktora Janusza Kubika

Janusz Kubik
Już od świtu, bez względu na pogodę, woda lała się na głowy, najczęściej dziewczyn - koleżanek ze szkoły, bloku i podwórek. Były mokre od stóp do głów, ale według tradycji, takie panny miały powodzenie i szybko wychodziły za mąż. Byli i tacy dowcipnisie, którzy lali wodą z balkonów, okien, rzucając pod nogi przechodniów „bomby” wodne - foliowe woreczki wypełnione wodą. Na szczęście większość łodzian spędzała święta w domu, w gronie najbliższej rodziny.  Zobacz zdjęcia na kolejnych kartach
Już od świtu, bez względu na pogodę, woda lała się na głowy, najczęściej dziewczyn - koleżanek ze szkoły, bloku i podwórek. Były mokre od stóp do głów, ale według tradycji, takie panny miały powodzenie i szybko wychodziły za mąż. Byli i tacy dowcipnisie, którzy lali wodą z balkonów, okien, rzucając pod nogi przechodniów „bomby” wodne - foliowe woreczki wypełnione wodą. Na szczęście większość łodzian spędzała święta w domu, w gronie najbliższej rodziny. Zobacz zdjęcia na kolejnych kartach Janusz Kubik
Święta Wielkanocne kojarzą nam się nie tylko z zapachem mazurków, babek, z pisankami i kartkami z życzeniami od rodziny i przyjaciół. Wielu głównie z wesołą zabawą, bo poniedziałek w łódzkiej tradycji zawsze był mokry.

Starych pomp i hydrantów nie brakowało na osiedlach w latach 70. i 80, XX-wieku. Dorośli i młodzież mieli więc skąd czerpać wodę do wiader.

Już od świtu, bez względu na pogodę, woda lała się na głowy, najczęściej dziewczyn - koleżanek ze szkoły, bloku i podwórek. Były mokre od stóp do głów, ale według tradycji, takie panny miały powodzenie i szybko wychodziły za mąż. Byli i tacy dowcipnisie, którzy lali wodą z balkonów, okien, rzucając pod nogi przechodniów „bomby” wodne - foliowe woreczki wypełnione wodą. Na szczęście większość łodzian spędzała święta w domu, w gronie najbliższej rodziny.

Na wielkanocnym stole nie mogło zabraknąć żurku z białą kiełbasą, pieczonej szynki, pasztetu, sałatki jarzynowej i oczywiście smacznych ciast. Cukiernicy z łódzkiego „Hortexu” - królestwa słodyczy - wypiekali na Święta Wielkanocne ponad 5 ton mazurków, babek drożdżowych, tortów cherry, czekoladowych baranków i zajączków. Warto było stać w długiej kolejce po smaczne łakocie, a w tych dniach „Hortex” przeżywał oblężenie.

Prawdziwym hitem były rożki z masą orzechową z ciastem makaronikowym nasączonym alkoholem. W kawiarni „Hortexu”, w ogródku pod parasolami można było zjeść słynne lody ambrozje lub zaliczyć witaminową bombę z warzyw i owoców. Tak jest do dziś, choć szef „Hortexu”(od 40 lat) Włodzimierz Krawceniuk z córką Anną przygotowują szereg nowości, w tym nową linie lodów opracowanych przez technologów z Włoch. Świąteczna atmosfera w tamtych latach udzielała się wszystkim, pomimo drożyzny, pustych półek w sklepach, o czym wiedziały najlepiej łódzkie gospodynie. Brak kiełbasy i wędlin, benzyna na kartki, kolejki były twardą rzeczywistością. Ludzie żyli jednak nadzieją na lepsze jutro.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany