Strefa niczyja, czyli zaśnieżone miejsca płatnego parkowania w Łodzi. Kto powinien to posprzątać?

Ulice w większości są już czarne, bez śladu śniegu, większość chodników jest także odśnieżona. Najgorzej jest w miejscach płatnego parkowania. Wydaje się, że to miejska strefa niczyja: samochody wciśnięte między usypane zwały śniegu. W niektórych miejscach nie ma szans  żeby zaparkować.

Kto za to odpowiada?

- Firmy, które mają z miastem podpisane umowy na odśnieżanie mają za zadanie odśnieżać również miejsca parkingowe. Jeśli znajdują się one w pasie drogi wówczas powinno się to odbywać przy okazji odśnieżania jezdni; jeśli na chodnikach - podczas odśnieżania chodników. Ale jest kłopot i to duży - w płatnej strefie niemal cały czas są zaparkowane auta co bardzo utrudnia odśnieżanie, dlatego firmy mają za zadanie sprawdzać kilka razy dziennie czy auta odjechały i można odśnieżyć. Np. na ul. Żeligowskiego można odśnieżać w ciągu dnia, bo parkujący wyjeżdżają do pracy, ale na Gdańskiej czy Nawrot już nie ma reguł, auta stoją niemal cały czas.

Kierowca pługa odśnieżający jezdnię musi zachować odległość od zaparkowanego auta aby go nie uszkodzić co też powoduje że usunięcie śniegu z miejsc parkingowych jest niemożliwe – przekonuje Monika Pawlak z biura prasowego UMŁ.

Inny kłopot polega na tym, że gospodarze domów odśnieżający chodniki wysypują śnieg na jezdnie, zasypując miejsca parkingowe, które pług odśnieżył. Były już próby opróżnienia strefy z aut: kierowcy mieli wkładane informacje za wycieraczki, stawiane były tabliczki informujące o akcji odśnieżania, ale niestety, kierowcy nie spełnili próśb i nie odjechali choć sami zgłaszali, że śnieg leży i utrudnia parkowanie.

Według UMŁ odgarnięty śnieg powinien być usypywany w pryzmy na skraju chodnika, nie spadło go aż tyle, aby wywozić. Wyjątkiem była ul. Kopernika, gdzie usypane pryzmy zwężały jezdnię na tyle, że zaparkowane auta blokowały tramwaje.