Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnik miejski wyciągnął pijanego mężczyznę spod autobusu

(izj)
Paweł Łacheta
Niewiele brakowało, a 58-letni nietrzeźwy łodzianin zginąłby pod kołami autobusu linii 83 na Teofilowie.


Robert Frontczak pracuje w łódzkiej straży miejskiej od trzech lat. Uratował życie już dwóm osobom. Fot. Paweł Łacheta
Na szczęście z pomocą pospieszył mu 39-letni Robert Frontczak, od trzech lat pracujący w oddziale patrolowo-interwencyjnym straży miejskiej dla dzielnicy Łódź-Śródmieście.
- To było w środę przed godz. 21 - opowiada Robert Frontczak. - Wracałem do domu autobusem po 12-godzinnej służbie. Razem ze mną na przystanku na ul. Rojnej, w pobliżu Rydzowej, wysiadło kilka osób. Zdążyłem odejść kilka kroków i coś kazało mi się odwrócić. Gdy to zrobiłem, zobaczyłem, jak jeden z wysiadających mężczyzn potknął się i upadł, uderzając twarzą o chodnik, a następnie stoczył się pod autobus, lądując 2-3 metry od tylnych kół pojazdu.
Kierowca zamykał już drzwi i powoli ruszał. Niewiele myśląc, doskoczyłem do leżącego mężczyzny, chwyciłem go za ramiona i wyciągnąłem. Wszystko trwało sekundy.
Kiedy kierowca MPK zauważył w lusterku zamieszanie przy pojeździe, zatrzymał go i wysiadł. Nie mógł uwierzyć w to, że gdyby nie szybka reakcja strażnika, przejechałby pasażera.
- Mężczyzna miał całą twarz we krwi - dodaje Robert Frontczak. - Ledwo trzymał się na nogach. Zaciągnąłem go na ławkę na przystanku, zadzwoniłem do dyżurnego straży miejskiej, a ten wezwał pogotowie. Lekarze najpierw opatrzyli rannego na miejscu, a później zabrali do szpitala.

To już drugi bohaterski czyn Roberta Frontczaka w tym roku. Dwa tygodnie temu uratował życie mężczyźnie, który zasłabł na ul. Jaracza, w pobliżu Domu Handlowego Magda. Reanimował go przez 20 minut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany