Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Syguła: Tomasz Salski nie dałby sam rady w ŁKS!

Jan Hofman
Jan Hofman
O piłkarskiej drużynie ŁKS rozmawiamy ze Stanisławem Sygułą, biznesmenem, futbolowym działaczem i partnerem technicznym klubu z al. Unii.

Wreszcie na stadionie przy al. Unii mieliśmy prawdziwe futbolowe emocje...

Nie da się ukryć, że koniec końców, coś pozytywnego zaczęło się dziać w piłkarskiej drużynie ŁKS. Zespół prowadzony przez trenera Marcina Matysiaka napędził mistrzowi Polski sporego strachu. Szczęście było blisko, dosłownie na wyciągniecie ręki. Jednak jak to się dawnej mówiło, łyżka dziegciu znalazła się w tej beczce miodu i po ostatnim gwizdku euforii nie było.

Co się wydarzyło?

Ewidentnie widać było, że młodemu szkoleniowcowi zabrakło doświadczenia. Błędne decyzje w końcówce meczu sprawiły, że zamiast trzech punktów, było tylko oczko. Oczywiście to bardzo cenny i wartościowy remis i pewnie przed meczem wszyscy bralibyśmy go w ciemno, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kibice i ja widzieliśmy już Raków Częstochowa na kolanach, aż tu w ostatniej akcji spotkania takie sportowe nieszczęście i goście wepchnęli piłkę do naszej siatki. Wielka szkoda, bo radość mogła być olbrzymia, nieopisana, a walka o utrzymanie w krajowej elicie znacznie realniejsza.

Matysiak mówi, że błędy są naturalną częścią zawodu trenera i nie zamierza się ich wstydzić...

A ja przecież nie domagam się wyciągnięcia konsekwencji służbowych, tylko mówię o tym, co widziałem na boisku. Szkoleniowiec jest na dorobku w ekstraklasie i pewnie jeszcze nieraz coś go zaskoczy w futbolowym spotkaniu. Ale pewnie widzi, że w zimowym okresie przygotowawczym nie wszystko poszło tak, jak trzeba.

Czyli?

Ta drużyna ma spory problem z fizycznością. Ktoś powie, że mądry Syguła po szkodzie. Dlatego kolejny raz powtórzę to, co mówiłem już od dłuższego czasu. Zatrudnienie Piotra Stokowca było poważnym błędem sterników łódzkiego klubu. A trzeba podkreślić, że decyzja była kosztowna. Po pierwsze, uciekła cała masa bardzo ważnych punktów, a po drugie, trzeba płacić pensje trzem trenerom, choć dwóch z nich raczy się błogim spokojem w domowych pieleszach. Ale nie tylko to.

Co jeszcze?

Radosna polityka transferowa. Decydenci ŁKS, co trzeba przyznać, że mało profesjonalnie, poszli na ilość, a nie na jakość. Dobre rozeznanie w zawodniczej materii powinno zaowocować pozyskaniem dwóch, może trzech piłkarzy, którzy daliby wiele jakości tej drużynie. A tak znów wygenerowano koszty i na koniec sezonu mogłoby dojść do spektakularnej klapy.

Co ma pan na myśli?

Tomasz Salski, wówczas jedyny większościowy akcjonariusz spółki, nie dałby rady sam zmierzyć się z tymi wszystkimi wydatkami. Dobrze, że udziały wykupił Dariusz Melon, bo mielibyśmy kolejny upadek i problemy dla całego środowiska ŁKS.

Teraz można spokojnie patrzeć w przyszłość?

Jeśli chodzi o sprawy sportowe to nie, ale jeśli o właścicielskie to na pewno tak. Pan Melon, co pokazały jego ostatnie działania i decyzje, jest gwarantem stabilności finansowej piłkarskiej spółki ŁKS. I jeśli nawet zakończenie sezonu ekstraklasy nie będzie wesołe dla łódzkiej drużyny, moim zdaniem sytuacja jest trudna, ale jeszcze nie beznadziejna, to biznesmen dołoży starań, by w szybkim czasie elita znów witała dwukrotnych mistrzów Polski.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany