O piłkarskiej drużynie ŁKS rozmawiamy ze Stanisławem Sygułą, biznesmenem, futbolowym działaczem i partnerem technicznym klubu z al. Unii.

Jak pan ocenia sytuację ŁKS przed drugą częścią sezonu?
Tabela pokazuje, że przed trenerem i jego zespołem bardzo poważne sportowe wyzwanie. Nie ma co zaklinać rzeczywistości, prawić grzecznościowych formułek, że jakoś to będzie. Sytuacja nie jest optymistyczna. Wszyscy w ŁKS muszą się wznieść na wyżyny i wspólnie powalczyć o lepszą przyszłość dla klubu. Teraz wszystko w rękach prezesa Tomasza Salskiego i jego współpracowników.

CZYTAJ DALEJ - KLIKNIJ NA KOLEJNY SLAJD

Jaką ma pan receptę na sukces?
Nie jest skomplikowana i wszyscy w klubie ją dobrze znają. Potrzebne są solidne wzmocnienia. Muszą pojawić się piłkarze, którzy znacznie dodadzą tej drużynie piłkarskiej jakości. To jedyne rozwiązanie.

Wydaje się, że pierwszą część sezonu przespano w ŁKS...
Wszyscy spodziewaliśmy, że będzie znacznie lepiej. Moim zdaniem pozycja ŁKS w tabeli, to efekt postawy niektórych zawodników. Do wielu nie dotarło, że ekstraklasa stawia znacznie większe wymagania niż pierwsza liga. W wielu spotkania wysiłek drużyny został zniweczony przez nonszalancję, dekoncentrację czy najprostsze zaniechanie boiskowych obowiązków. Ekstraklasa tego nie wybacza. Z takim podejściem nie ma co liczyć na sukcesy.

CZYTAJ DALEJ >>>

Jak pan ocenia pracę Kazimierza Moskala?
Zarządzał tym, co miał. Wydaje się, że nie mógł nic więcej zrobić. Pewnie on też sobie zdaje sprawę, że bez kolejnych wzmocnień trudno będzie utrzymać ekstraklasę dla Łodzi. Jest czterech nowych zawodników, ale to na pewno nie jest gwarancja sukcesu, choć to spory wydatek dla klubowego budżetu.

Skąd wziąć pieniądze na kolejnych wartościowych piłkarzy?
To chyba jest największy problem ŁKS. Klub ma takie, a nie inne możliwości finansowe i trzeba się z tym liczyć. Nadal swoje robi brak odpowiedniej infrastruktury. Nie można choćby planować większych dochodów ze sprzedaży biletów. Także sponsorzy wykazują ograniczone zainteresowanie spotkaniami, które oglądają kibice z ledwie jednej trybuny. Miasto musi dołożyć wszelkich starań, by znacznie przyspieszyć inwestycję przy al. Unii. Wówczas powinno być znacznie łatwiej.