MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Syguła: Pracę powinien stracić nie trener ŁKS, a dyrektor sportowy

Jan Hofman
Jan Hofman
O piłkarskiej drużynie ŁKS rozmawiamy ze Stanisławem Sygułą, biznesmenem, futbolowym działaczem i partnerem technicznym klubu z al. Unii.

Kiedy ostatni raz rozmawialiśmy, był pan przeciwny zmianie trenera w piłkarskiej drużynie ŁKS. Właściciel spółki inaczej widział problem w zespole z al. Unii...

Miał do tego prawo, bo to on przekazuje większość pieniędzy na funkcjonowanie tej drużyny. Ja jednak upieram się, że trener Kazimierz Moskal, który wykonał w klubie z al. Unii doskonałą robotę, nadal powinien tu być.

Kto zatem powinien dać głowę za niepowodzenia drużyny w ekstraklasie?

Powinno się zacząć od dyrektora sportowego klubu i w tym samym momencie musieli odejść wszyscy asystenci Moskala. Nadal stoję na stanowisku, że Janusz Dziedzic nie wywiązał się dobrze ze swojej roboty. Dokładnie przeanalizowałem dwa ostatnie okienka transferowe i wyszło mi, że klub z al. Unii nie otrzymał odpowiednich wzmocnień. A jak nie ma dobrych zawodników, to nie ma wyników.

On jest jednak zdania, że ŁKS ma drużynę z dużym potencjałem...

Ale to tylko jego opinia, którą bezlitośnie weryfikuje ekstraklasowe boisko. Wszyscy dobrze wiemy, gdzie znajduje się obecnie ŁKS.

Czyli można już wywieszać białą flagę?

No bez przesady. Jak zwykł mawiać nasz wybitny trener Kazimierz Górski, dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. I tego należy się trzymać w klubie z al. Unii. Jestem przekonany, że ŁKS się podniesie. Skoro jest już nowy szkoleniowiec, to trzeba dać mu wsparcie z każdej strony. Powinien mieć argumenty, by móc skutecznie zarządzać drużyną i wpływać na postawę poszczególnych piłkarzy. Niezmiennie jestem zdania, że inaczej powinny być skonstruowane kontrakty zawodników. Klub powinien płacić za boiskowe zaangażowanie i wyniki piłkarzy, a nie za to, że zgodzili się zostać zawodnikami ŁKS. Cieszą mnie ostatnie słowa Piotra Stokowca.

Jakie?

Wypowiedziane po meczu ze Śląskiem Wrocław. Myślę, że rzekł stanowczo i pokazał kierunek działania. Zdanie brzmiało tak: - Będziemy walczyć. Jeżeli ktoś straci wiarę, będziemy go skreślać.

Nie brak zwolenników tezy, że w znacznym stopniu za problemy ŁKS odpowiadają sędziowie. Co pan na to?

Owszem. Skłaniałbym się do takiego stawiania sprawy. Weźmy pierwszy przykład z brzegu, czyli pucharowy mecz z Rakowem Częstochowa. Dopóki arbiter nie popełniał błędów, był bezbramkowy wynik. Wystarczyły dwie „radosne interpretacje” piłkarskich przepisów i ŁKS grał w dziesiątkę, następnie stracił gola z ewidentnej pozycji spalonej. W tym sezonie takie przykłady można mnożyć. Ale oczywiście zwalanie wszystkiego na niekompetencję niektórych sędziów, byłoby dużym nadużyciem. Największy wkład w fatalne wyniki mają oczywiście piłkarze.

A co pan powie o poważnej wizerunkowej wpadce Jana Łabędzkiego?

Myślę, że to szerszy problem. Pewnie młodzian już wie, że popełnił straszną głupotę, za którą jeszcze długo będzie pokutował. Jego przypadek pokazuje też, że zbyt mało pracuje się nad zawodnikami wchodzącymi do dorosłego futbolu. Takich młodych ludzi trzeba cały czas uświadamiać, rozmawiać z nimi o zagrożeniach, mówić im co jest dobre, a co złe. To także rola klubu, bo piłkarz spędza w nim sporo czasu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany