Stanisław Syguła o ŁKS: Piłkarze grają ładnie i widowiskowo, ale...

Za nami pięć kolejek piłkarskiej I ligi. Co pan powie o postawie ełkaesiaków?

Obejrzałem wszystkie mecze drużyny z al. Unii i jestem zdania, że gra bardzo ładnie i widowiskowo. Niestety, problemem jest skuteczność. A to sprawia, że choć zajmuje wysokie piąte miejsce w tabeli, to jednak traci już sporo punktów do prowadzącej dwójki.

Bez lepszej skuteczności trudno będzie walczyć o ekstraklasę...

Pewnie wszyscy w ŁKS zdają sobie z tego sprawę, że jak się nie wykorzystuje wielu dogodnych sytuacji bramkowych, to się nie wygrywa meczów. Futbol jest bezwzględny i nikt w piłce nożnej nie daje punktów za wrażenia artystyczne. Liczy się wyłącznie to, co wpadnie do siatki rywala. Niestety, w drużynie brakuje łowcy goli.

Był Sekulski. Na pierwszą ligę był za słaby, a tymczasem zdobywa gole w ekstraklasie. To błąd, że odszedł z ŁKS?

W żadnym wypadku. ŁKS nie miał z niego wielkiego pożytku. Widzieliśmy wyraźnie, że w poprzednim sezonie nie był silnym punktem łódzkiej drużyny. Dobrze się stało, że odszedł. Są zawodnicy, którzy w jednym klubie nie mogę się odnaleźć, a w innym nagle odzyskują skuteczność. Takim przypadkiem był właśnie Sekulski.

Co pan powie o defensywie ŁKS?

Jest dziurawa jak szwajcarski ser. To na pewno bardzo martwi. ŁKS gubi punkty właśnie przez jej „radosną” twórczość na boisku. Bez wątpienia priorytetem szkoleniowca jest znalezienie wyjścia z tej trudnej sytuacji.

Transfery?

Nie sądzę. ŁKS jest w takiej, a nie innej sytuacji finansowej. Na te pieniądze, którymi dysponuje łódzki klub, cudów już żadnych nie wymyślą. Z drugiej jednak strony, nie ma takiej potrzeby, bo kadra jest silna. Trzeba ją tylko optymalnie wykorzystać.

Trener musi mocno, ale przed wszystkim skutecznie, popracować z zawodnikami. To przecież doświadczeni piłkarze i zapewne można od nich wymagać znacznie lepszej postawy. Czyli praca, praca i jeszcze raz solidna praca.