Z Robertem Krzywickim, który prowadzi firmę Crime Service spotkaliśmy się jakiś czas temu. To legniczanin, jednak ze względu na charakterystykę swojego zawodu świadczy usługi na terenie całego Dolnego Śląska, również we Wrocławiu.
Firma zajmuje się m.in. sprzątaniem miejsc zbrodni, miejsc w których doszło do rozkładu zwłok, czy mieszkań tzw. zbieraczy, czyli osób, które chorobliwie gromadzą absolutnie wszystko - łącznie ze śmieciami.
- To bez wątpienia trudna praca, która wymaga gotowości do działania praktycznie 24 godziny na dobę - tłumaczy Robert Krzywicki. - W pracy biurowej można coś odłożyć na później, poprosić kogoś o wsparcie przy projekcie, a tutaj niestety - rozkładające się zwłoki nie poczekają aż wrócę z urlopu - dodaje.
Niestety, ale pan Robert przyznaje, że żyjemy w czasach, w których coraz większej liczbie ludzi doskwiera samotność. Często do końca ich dni.
- Dużo jest osób samotnych o których sąsiedzi przypominają sobie dopiero w momencie gdy fetor będzie nie do zniesienia - mówi Krzywicki. - Z drugiej strony jadąc np. na miejsce zbrodni nigdy nie wiem czego się spodziewać. Podobnie jest przy samobójstwach, a te czasami dokonywane są poprzez strzał w głowę. Wówczas krew jest praktycznie w całym pomieszczeniu - dodaje.
Ta praca jest również mocno uzależniona od pór roku. W lecie np. często do pana Roberta zgłaszają się osoby, które muszą zwalczyć olbrzymie gniazda szerszeni. Niedawno z kolei legniczanin miał zlecenie z Wałbrzycha, gdzie mieszkańcy bloku nie byli w stanie poradzić sobie z insektami i fetorem, które pojawiły się po tym jak w jednym z mieszkań ciało mężczyzny przeleżało kilkanaście dni.
- Jeżeli ciało leży na podłodze, płyny ustrojowe i zapach przenikają przez panele, wykładzinę, aż do betonu. Zdarza się, że trzeba go zdzierać, by pozbyć się zapachu. Jeśli zmarły leżał na łóżku przez dłuższy czas, wycina się z tego łóżka praktycznie wszystko. Zdarza się, że trzeba zerwać tapety, zlikwidować wszelkie materiały, bo zapach przenika tkaniny - tłumaczy Krzywicki.
Sprzątanie miejsc zbrodni to tylko wierzchołek góry lodowej
- Zadziwiające są mieszkania tzw. zbieraczy. Ludzie potrafią gromadzić absolutnie wszystko co znajdą na swojej drodze. W takich mieszkaniach błyskawicznie pojawiają się robaki, które rozchodzą się po całym bloku - dodaje Robert Krzywicki.
I choć pracując w takim zawodzie trzeba mieć mocny charakter, to legniczanin ma również olbrzymie serce. Podczas walki z koronawirusem Robert Krzywicki za darmo dezynfekuje karetki, którymi wożeni są pacjenci. Podobnym zabiegom poddane zostały również legnickie szkoły, dom dziecka, czy pociągi KD.
- Czy mam koszmary? Nie. Praca jak każda inna - dodaje.
To niebezpieczna praca, właśnie dlatego legniczanin stosuje najlepsze możliwe środki ostrożności, aby nie doszło do kontaktu z płynami ustrojowymi, krwią, grzybami i niebezpiecznymi wirusami takimi jak HIV, WZW itp.
Robert Krzywicki dodaje, że do każdego zlecenia podchodzi bardzo indywidualnie, a do tej pory nie spotkał takiego, któremu by nie podołał.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?