Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sokoł Aleksandrów-Widzew 0:2. Kapitalny wolny ozdobą meczu

(bart)
Trudno się dziwić radości widzewiaków
Trudno się dziwić radości widzewiaków przemysław bieniek
W meczu piłkarskiej III ligi Sokół uległ w Aleksandrowie Łódzkim Widzewowi 0:2. Goście nie wykorzystali karnego, ale nie zrezygnowali i osiągnęli swój cel.

Widzewiacy wygrali trzecie kolejne spotkanie od chwili objęcia zespołu przez trenera Franciszka Smudę. W żadnym z tych meczów nie stracili nawet jednej bramki. Zawsze podkreślamy, iż nie trzeba kochać byłego selekcjonera reprezentacji Polski, ale trudno go przecież krytykować za taki bilans.

Nie zamierzamy zakłamywać rzeczywistości - to nie było wielkie widowisko w wykonaniu gości. Wprawdzie to oni mieli optyczną przewagę, ale podopieczni Piotra Kupki bronili się niezwykle umiejętnie, wyprowadzając groźne kontry.

W 8 min niecelnie uderzał Jakub Rogalski, w 11 min strzelał Bartosz Mroczek, a w 20 min świetnie dysponowany Patryk Wolański poradził sobie ze strzałem Kamila Żylskiego, podobnie zresztą, jak z główką Damiana Bierżyńskiego z kilku metrów (23 min). Łodzianie odpowiedzieli wolejem Macieja Kazimierowicza (3 min).

Po zmianie stron po akcji Mateusza Michalskiego i Marcina Kozłowskiego szczęścia zabrakło Michałowi Millerowi (54 min). W 64 min sędzia podyktował karnego za przewrócenie rozpędzonego Millera. Niestety dla Widzewa, sygnalizowany strzał Michalskiego obronił Michał Brudnicki (66 min).

Ale Widzew grał do końca, tak jak za najlepszych czasów Smudy. W 86 min po faulu na Adamie Radwańskim Miller kapitalnie uderzył nad murem z wolnego z około 30 metrów, zdobywając swojego pierwszego gola dla Widzewa.

A już w 90 min po centrze Michalskiego pechowo interweniował Damian Pawlak, trafiając do własnej bramki.

Trudno się dziwić, że po ostatnim gwizdku arbitra w Aleksandrowie obaj szkoleniowcy byli w zupełnie innych humorach.

Franciszek Smuda (trener Widzewa): - Dla Widzewa Aleksandrów to trudny teren. Miał w zwyczaju przegrywać tu potkania. Chciałem, by zespół uwierzył w siebie. To nie był dla nas spacerek. Po niestrzelonym karnym, wiele myśli chodziło mi po głowie. Drużyna udowodniła wszystkim, że ma charakter, była żądna zwycięstwa.

Piotr Kupka (trener Sokoła): - Jeżeli ktoś weźmie gazetę do ręki i zobaczy wynik oraz to, że Widzew nie wykorzystał karnego, to pomyśli, że był to dla niego łatwy mecz. Ale rywale przez 70 minut mieli problem, żeby stworzyć sobie sytuacje pod naszą bramką. Jestem dumny z zawodników, wielu z nich przed meczem było jeszcze w pracy, a mimo to dali z siebie wszystko. Jestem przekonany, że po tym meczu nasza siła nie spadnie, a wzrośnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany