Śmiertelny wypadek na Strykowskiej. W miesiąc po tragedii wciąż płoną znicze i leżą świeże kwiaty ZDJĘCIA
Może nie wiedział, że na tym zdradliwym odcinku Strykowskiej – między Łupkową a Okólną – doszło już w ostatnich latach do niejednej drogowej tragedii? Pewnie nigdy nie poznamy odpowiedzi na te pytania. Pozostał krzyż… Dostrzec go można z przejeżdżających aut, a kierowcy na jego widok czasem cisną w tym miejscu hamulec.
Kiedyś, w latach 90. XX wieku, kiedy nie było jeszcze autostrad, a nasze drogi całkiem słusznie nazywano drogami śmierci, do Warszawy wieziono z Berlina pewnego Francuza. Kiedy wjechali w granice Polski, cudzoziemiec zapytał kierowcy: Czy w tym kraju nie ma cmentarzy, a ludzi grzebie się przy drogach? Taki zwyczaj? Tak, tak… Tyle krzyży ze zniczami, podobnych do tego przy Strykowskiej, stało wówczas wzdłuż międzynarodowej „dwójki”.
Czytaj na kolejnym slajdzie