Śmiertelne pobicie w sylwestra w Łodzi. Mężczyzna nie żyje, a oskarżeni odpowiadają za pobicie przed łódzkim sądem.
Wdowa po zabitym, Beata G., wciąż przeżywa tragedię sprzed roku, kiedy to szampańska zabawa sylwestrowa w bloku przy ul. Niemcewicza w Łodzi na Górnej zamieniła się w piekło. Gdy wspomina męża i tamte wydarzenia wciąż płacze. Podobnie jak jej 9-letnia córka Oliwia, która straciła ojca. Dodatkowym wstrząsem jest dla niej to, że prokuratura wciąż nie ustaliła sprawcy zabójstwa. Razem z matką Barbarą G. jest w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym. Reprezentuje ją adwokat Paweł Sobczak.
Z relacji Beaty G. wynika, że podczas imprezy sylwestrowej została z niej wyproszona Ewa K., która udała się do męża i znajomych i razem z nimi wtargnęła do mieszkania. Zaczęła się bijatyka, podczas której zostały poturbowane cztery osoby: dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Wśród nich był mąż pani Beaty, który – według jej relacji – otrzymał kilka ciosów ostrym narzędziem. Ewa K. nie widziała tego momentu, ponieważ został zamknięta w jednym z pomieszczeń. Dopiero potem dowiedziała się, że ciężko ranny Robert G. trafił do szpitala Kopernika, w który zmarł tego samego dnia – w Nowy Rok.
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>